Konflikt
na Ukrainie nie był spowodowany żadną „rosyjską agresją”, ale chciwością
zachodu, który dążył do podporządkowania sobie całego terytorium tego państwa. To nie Rosja jako pierwsza zaczęła mieszać w
strukturach legalnej władzy ukraińskiej, ale buntownicy z neojakobińskiej
„pomarańczowej rewolucji”, którzy byli wspierani przez swoich mocodawców
anglosaskich, syjonistycznych oraz zachodnioeuropejskich. Rosja bardzo długo powstrzymywała się od ingerowania w sprawy ukraińskie.
Kreml podjął pierwsze działania dopiero po naleganiach ze strony prorosyjskich
aktywistów.
Rewolucja
wyłoniła kilka grup interesów, które po obaleniu legalnego przywódcy Wiktora
Janukowycza, przejęły władzę nad Ukrainą.
Najbardziej bezwzględną grupą buntowników z „Majdanu” są neobanderowcy, którzy
mimo historycznych związków z nazistami obecnie cieszą się ogromnych poparciem
ze strony zachodu. Samą rewolucję na
Ukrainie określa się mianem „pomarańczowej”. Kolor ten jest kojarzony z doktryną
polityczną republikanów, których główny filar w USA stanowi polityczna sekta
„neokonów”. Historycznie kolor czerwony wskazywał na związki rewolucji z
bolszewikami, obecnie zaś kolor pomarańczowy wskazuje na związki przewrotu z
republikanami. Neokonserwatyści są ideologiczną mieszanką konserwatyzmu,
judeochrześcijaństwa oraz republikanizmu. Ich doktryna polityczna na Starym
Kontynencie nie ma racji bytu, gdyż w swej istocie służy interesom amerykańskim, jak niegdyś komunizm mimowolnie służył
interesom sowieckim. Warto również dodać, że wielu przywódców kijowskiego
majdanu to ludzie związani ze scjentologią
lub Opus Dei, a więc z ruchami
wrogimi naszemu wielowiekowemu dziedzictwu.
Prawdziwą
intencją rewolucji na Ukrainie jest chęć wprowadzenia w tym kraju demoliberalizmu. Podstawowymi założeniami tej ideologii są
oczywiście demokracja i liberalizm polityczny. Ponadto wiąże się z nią: wrogość
do hierarchii, niszczenie tradycji, oraz nieograniczona tolerancja dla
funkcjonowania przeróżnych dewiacji. Filarem
tradycji państw europejskich są: autorytaryzm, hierarchia i posłuszeństwo, a w
przypadku niektórych państw również imperium. W przypadku Rosji wzmacnianie
imperium jest czymś naturalnym, zgodnym z wielowiekową tradycją
Chrześcijańskiej Europy. Historycznie rosyjskie dążenia do mocarstwowości nigdy
nie wysuwały samoczynnie roszczeń terytorialnych wobec Polski, w
przeciwieństwie do aktywnego ostatnio rewizjonizmu ukraińskiego.
Nie
możemy wypowiadać wojny ani Rosji Władimira Putina ani Białorusi Aleksandra
Łukaszenki, gdyż wtedy de facto, zaatakujemy ostatnie bastiony szczątków
naszego dziedzictwa. Przywódcy
Węgier, którzy rzeczywiście działają dla dobra własnego kraju, nie wypowiadają
wojny Rosji bo wiedzą, że atakując to państwo, zniszczyłyby też siebie. My
powinniśmy pójść w węgierskie ślady i postąpić jak niegdyś wybitny pruski dowódca
Johann Ludwig Yorck von Wartenburg,
który porzucił związki własnego kraju z Napoleonem przechodząc na
tradycjonalistyczną stronę cara Aleksandra
I. Nic zatem nie stoi na przeszkodzie zmianie kursu z prozachodniego, na
prorosyjski. Zachód widzi w nas tylko tarczę do obrony ich własnych zdegenerowanych
politycznych ideałów. Rosja jest jak olbrzymia polityczna zapora, która
powstrzymuje nadpływającą do nas falę dekadencji.
O
tym, że obecna Rosja maszeruje w kierunku tradycji przekonuje nas polityka
Władimira Putina. To właśnie w
Rosji dewianci poddawani są resocjalizacji, podczas gdy w Polsce, za ich
krytykę można pójść do więzienia. Im dalej na zachód, tym terror ten jest
silniejszy. W Rosji władze walczą o ochronę życia. Na zachodzie jest z kolei na
odwrót, władze walczą o prawo do zabijania nienarodzonych i upośledzonych,
każąc surowo tych, którzy się temu przeciwstawiają. W Rosji za profanację
świątyni członkinie Pussy Riot poszły do łagru! W Polsce prawdopodobnie za podobny
popis w Częstochowie, dostałyby własny program w telewizji. Czy zatem taką
chcemy iść drogą? Gdzie się podział ten słynny „polski katolicyzm”, skoro prawicowi
i katoliccy publicyści, a nawet księża, nawołują do walki z administracją
państwa zwalczającą świętokradztwo? Najwyraźniej pozostał tu jedynie w sferze
kulturowej, bo ten tradycyjnie rozumiany zszedł już dawno do podziemia.
Polskie
elity, podające się za prawicowe, w większości na Stanach Generalnych, ze
swoimi poglądami reprezentowałyby stronę rewolucyjnej lewicy! Przesiąknięte są bowiem: republikanizmem,
tolerancją i „prawami człowieka”, czyli antywartościami, które doprowadziły w
konsekwencji do pierwszego w historii nowożytnej masowego ludobójstwa mającego
miejsce podczas rewolucji we Francji. Szczyt swojego zwyrodnienia republikanie
osiągnęli podczas masakry rojalistów w Wandei! Pomimo masowego poparcia dla paryskich
władz ze strony przywódców amerykańskich, stowarzyszeń demokratycznych oraz
organizacji wolnomularskich, niektóre rządy wystąpiły zbrojnie przeciwko
rewolucji. Były to władze: Prus, Austrii, Związku Niemieckiego i przede
wszystkim Rosji. Niestety ich wojska zostały uwiązane lokalnymi zamieszkami,
przez co siły prusko-niemieckie przegrały na froncie francuskim. To dało
zwycięstwo rewolucjonistom, którzy stworzyli we Francji podwaliny do przejęcie
władzy w tym kraju przez Napoleona. Skutkiem jego polityki było zalanie krwią
całej Europy. W taki bandycki sposób francuscy republikanie rozprzestrzeniali w
Europie demokrację i „prawa człowieka”. Dużo
się mówi o „zbrodniczych systemach”, ale nikt nie raczy wspomnieć, że pierwszym
takowym była właśnie demokracja!
Nauczeni przykładem konsekwencji rewolucji
we Francji, nie możemy pozwolić na bezkarne masakrowanie ludności neojakobinom
z Kijowa. Separatyści broniący de facto
prawowitej władzy są jak współcześni powstańcy z Wandei. Możemy zauważyć
wiele analogii między tymi dwoma przewrotami. We Francji obalono legalny rząd,
a następnie zamordowano głowę państwa wraz z całą jego rodziną. Dokonano
bluźnierczego aktu królobójstwa. Na Ukrainie obalono również prawowitego
przywódcę państwa. Wiktor Janukowycz
jest więc w pewnym sensie współczesnym Ludwikiem XVI, który na szczęście uniknął
publicznej egzekucji, ale nie uniknął kampanii oszczerstw pod jego adresem.
Kolejną analogią są występujące w obu przewrotach kontrrewolucje w obronie prawowitego
porządku. Obywa spotkały się z równą nienawiścią ze strony zwolenników nowego
porewolucyjnego ładu. We Francji jakobini nieludzko rozprawili się z powstaniem
w Wandei. Zwłoki zabitych profanowano bądź wykorzystywano do produkcji
przedmiotów codziennego użytku. To właśnie demokracji z Paryża, a nie naziści z
Niemiec jako pierwsi wytwarzali torebki, buty i rękawiczki z ludzkiej skóry.
Nikt jednak nie raczy o tym powiedzieć. Na
Ukrainie porewolucyjna władza okazała część swojego zwyrodnienia podczas
nieudanych prób masakry bojowników z Donbasu. Ciała mordowanych ludzi
podpalano, aby zatuszować ślady po użytych narzędziach zbrodni. Kontrrewolucjonistów
ocalił solidaryzm słowiański i mądrość wielu ludzi, którzy poznali już zgubne
skutki zachodnich ideologii. Życzmy więc powodzenia zarówno Władimirowi
Putinowi, jak i samej Noworosji, gdyż ich sukces wielkim będzie tryumfem świata
tradycyjnego nad światem porewolucyjnym.
Dziękuję,
Piotr Marek