Piotr Marek Blog

Archiwalny blog Piotra Marka zawierający wpisy sprzed kilku po powrocie do działalności.

Wyszukiwarka

niedziela, 26 lutego 2012

ACTA, piraci, paserzy

         Jak niektórzy się orientują jestem przeciwny ACTA i wszelkim nadmiernie rozbudowanym inicjatywom chroniącym „prawa autorskie”. Moje stanowisko wynika z faktu, że współcześni twórcy często swoje „opatentowane dzieła” opierają o dorobki twórców nieżyjących już kilkaset lat. Często na filmach słyszymy muzykę „klasyków wiedeńskich”, przewija nam się w tle popularny obraz, albo znany literacki cytat. Z jakiej więc racji mają być przyznane patenty filmom czy utworom korzystającym de facto z cudzego dorobku, bez żadnego wynagrodzenia. Dlaczego nie ma prawnej ustawy, aby wytwórnia filmowa czy muzyczna, korzystająca z twórczości dajmy na to Wolfganga A. Mozarta, miała obowiązek przelania części swoich dochodów na muzea czy inne placówki upamiętniające twórczość i życie tego wybitnego artysty? Skoro „złamaniem praw autorskich” ma być zdjęcie na którym widnieje logo znanego koncernu, to dlaczego takie samo prawo ma nie obowiązywać samych twórców? Prawda jest jednak taka, że jedno jest tak samo absurdalne jak drugie. Kompozytor już nie żyje (prawa majątkowe i inne już nie obowiązują), zaś zdjęcie ujmuje część krajobrazu którego żaden koncern nie wykreował. Po prostu „ustawa o prawach autorskich” jest na tyle głupia, że być jej nie powinno. Zabezpiecza interesy twórców którzy sami często niewiele wnoszą swojego to raz, dwa nie sprzyja samej sztuce, gdyż w swoim zapisie chroni zarówno dzieła jak i tandetę. Jej konsekwencje widać gołym okiem. Dla mnie zachodzi ogólnie degrengolada kultury muzycznej, graficznej i filmowej. Nie uogólniam. Są dziś i dzieła wybitne, ale są niestety przykryte masą „sprzedającej się tandety”.
         Zanim przejdę do dalszej części zagadnienia, muszę zwrócić uwagę na to, że coraz częściej w mediach terminem „pirata” określa się „paserów”. Pirat to osoba zajmująca się dystrybucją produktów pozyskanych nielegalnie. Nabywca tychże jest paserem. Tymczasem medialna nagonka „wrzuciła wszystkich do jednego worka”. Niedługo dojdzie może do tego, że za pobicie będą takie same kary jak za morderstwo. A to prosty krok to zwiększenia liczby zabójstw. Pirat to pirat, a paser to paser, i niech media „nie odwracają kota ogonem”. Kary mają być stosowne, a nie jednakowe.
         Darmowe kopiowanie produktów (jeśli miałoby być karane) winno się wiązać z przymusowym zakupem produktu. Jednakże za drugiej strony powinno istnieć prawo do reklamacji. Nie raz zakupię film którzy mnie po prostu wkurzy, i na dodatek taka szmira przynosi milionowe korzyści jej twórcom! W ten sposób sztuka schodzi na psy. Tak czy siak wszyscy będą kupować, a twórcy będą nas katowali coraz większą lipą. Ustawy prawne będą chronić interesy twórców coraz mocniej, a ci będą robić coraz większą lipę i nikt z tym nic nie zrobi. Jeżeli ustawodawcy i prawnicy chcą chronić szmirę, to niech nie biadolą że pewnego dnia obudzą się w świecie w którym wszystkim wszystkie ekrany i monitory nagle eksplodują w tej samej chwili tuż po ich załączeniu. Ja nie żartuję, współczesne prawo sprzyja robieniu coraz większej tandety. Krytycy powinni moim zdaniem przydzielać jakieś gwiazdki produktom kulturalnym, i na ich podstawie oceniać się powinno stopień ochrony danego wytworu. Im ma mniej gwiazdek, tym mniej ma praw ochronnych. Wtedy byłoby lepiej.
         Inną skuteczną metodą walki z piractwem i paserstwem jest ustalanie przyjaźniejszych cen produktów. Wspominał o tym Wojciech Cejrowski posługując się przykładem Steve’a Jobs’a, który rozpoczął sprzedaż utworów muzycznych za 99 centów. Wtedy piractwo stało się nieopłacalne. Ludziom zarobki nie wzrastają, a ceny rosną, a to jest główną przyczyną rozwoju piractwa i paserstwa. Nikt jakoś się nie przejmuje prawami pracowników, którzy całe życie się uczyli tylko po to, aby pracować za mniej niż 1000 PLN miesięcznie. Jednak podnosi się larum gdy coś uszczupla już i tak pełne kieszenie wyrobników kulturalnej tandety. Jeżeli pensje w kraju wzrosną, piractwo będzie stopniowo zanikać. Najlepiej jednak byłoby wycenić produkty w cenie przysłowiowej złotówki, a wtedy zjawiska piractwa nie będzie. Propozycję takiego rozwiązania sprawy wysuną nie kto inny jak twórca i producent programów telewizyjnych, a więc osoba bardzo zainteresowana tematem ochrony praw autorskich.

         Moja propozycja na rozwiązanie tej kwestii jest taka:
1.     Krytycy i konsumenci przyznają danemu produktowi kulturalnego gwiazdki. Na ich podstawie określamy stopień ochrony produktu. To zwiększy bezpieczeństwo dla produktów dobrej jakości kosztem tandety.
2.     Jeśli ma być kara za paserstwo, to jedyna możliwość jej realizacji to zakup produktów pozyskanych nielegalnie (po wcześniejszym zniszczeniu kopii nielegalnej). Kara nie powinna mieć wymiaru sądowego.
3.     Jeżeli produkt się nie spodoba, konsument ma mieć prawo do zwrotu kosztów zakupu. To oduczy muzyków, producentów, reżyserów i innych robienia tandety, gdyż na nich też powinna być kara, i to w takiej właśnie postaci.

Gwarantuję, że taki przepis rozwiąże ten problem dużo skuteczniej niż wszelkiej maści ACTA inne tego typu bzdury.

Pozdrawiam,
Piotr Marek