Nie wierzę w samobójstwo Andrzeja Leppera. Czytałem, że miał plany na niedzielę. Jak ktoś chce targnąć się na swoje życie, to dzwoni lub zostawia list. Szczególnie polityk. Wszystko jest tutaj grubymi nićmi szyte. Łatwo kogoś zabić: zastrzelić czy powiesić, a potem wmówić samobójstwo. Tak bardzo łatwo zrobić. Zobaczcie, że nawet policja nie ma do końca pewności, co do okoliczności śmierci, a media już ogłaszają samobójstwo jeszcze przed oficjalną ekspertyzą! Judeomasońska prasa w XIX wieku ogłaszała śmierć zamordowanego monarchy lub ważnego oficera często jeszcze przez ogłoszeniem zgonu czy oficjalnym zamachem (J.M.C.Rodriguez Wolnomularstwo i jego tajemnice). Czasami ofiara uchodziła z zamachu cało, kompromitując powiązane z zamachowcami media. Tak jest być może i w tym przypadku. Andrzej Lepper miał plany na przyszłość w polityce. Miał startować w najbliższych wyborach. Miał wiele do zrobienia. Jeśli polityk się zabija, to wtedy, gdy nie pozostaje mu już nic. Andrzej Lepper miał jednak jeszcze wiele atutów. To samo z siebie podważa teorię samobójstwa. Łatwo kogoś zabić i otumanić tępe masy. Zabito polityka bo zagrażał wszystkim. Nie wierzę w samobójstwo, nie wierzę. Tym bardziej, że policja i eksperci nie ogłosili oficjalnej ekspertyzy, a zrobili to już dziennikarze.
Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie, a Światłość wiekuista niechaj Mu świeci.
Z wyrazami głębokiego żalu,
Piotr Marek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz