Jak
niektórzy się orientują jestem przeciwny ACTA i wszelkim nadmiernie
rozbudowanym inicjatywom chroniącym „prawa autorskie”. Moje stanowisko
wynika z faktu, że współcześni twórcy często swoje „opatentowane dzieła”
opierają o dorobki twórców nieżyjących już kilkaset lat. Często na filmach słyszymy muzykę „klasyków wiedeńskich”, przewija nam się w tle popularny obraz, albo znany literacki cytat. Z
jakiej więc racji mają być przyznane patenty filmom czy utworom
korzystającym de facto z cudzego dorobku, bez żadnego wynagrodzenia.
Dlaczego nie ma prawnej ustawy, aby wytwórnia filmowa czy muzyczna,
korzystająca z twórczości dajmy na to Wolfganga A. Mozarta, miała
obowiązek przelania części swoich dochodów na muzea czy inne placówki
upamiętniające twórczość i życie tego wybitnego artysty? Skoro
„złamaniem praw autorskich” ma być zdjęcie na którym widnieje logo
znanego koncernu, to dlaczego takie samo prawo ma nie obowiązywać samych
twórców? Prawda jest jednak taka, że jedno jest tak samo absurdalne jak
drugie. Kompozytor już nie żyje (prawa majątkowe i inne już nie
obowiązują), zaś zdjęcie ujmuje część krajobrazu którego żaden koncern
nie wykreował. Po prostu „ustawa o prawach autorskich” jest na tyle
głupia, że być jej nie powinno. Zabezpiecza interesy twórców którzy sami
często niewiele wnoszą swojego to raz, dwa nie sprzyja samej sztuce,
gdyż w swoim zapisie chroni zarówno dzieła jak i tandetę. Jej
konsekwencje widać gołym okiem. Dla mnie zachodzi ogólnie degrengolada
kultury muzycznej, graficznej i filmowej. Nie uogólniam. Są dziś i
dzieła wybitne, ale są niestety przykryte masą „sprzedającej się
tandety”.
Zanim
przejdę do dalszej części zagadnienia, muszę zwrócić uwagę na to, że
coraz częściej w mediach terminem „pirata” określa się „paserów”. Pirat to osoba zajmująca się dystrybucją produktów pozyskanych nielegalnie. Nabywca tychże jest paserem. Tymczasem medialna nagonka „wrzuciła wszystkich do jednego worka”.
Niedługo dojdzie może do tego, że za pobicie będą takie same kary jak
za morderstwo. A to prosty krok to zwiększenia liczby zabójstw. Pirat to
pirat, a paser to paser, i niech media „nie odwracają kota ogonem”.
Kary mają być stosowne, a nie jednakowe.
Darmowe
kopiowanie produktów (jeśli miałoby być karane) winno się wiązać z
przymusowym zakupem produktu. Jednakże za drugiej strony powinno istnieć
prawo do reklamacji. Nie raz zakupię film którzy mnie po
prostu wkurzy, i na dodatek taka szmira przynosi milionowe korzyści jej
twórcom! W ten sposób sztuka schodzi na psy. Tak czy siak wszyscy będą
kupować, a twórcy będą nas katowali coraz większą lipą. Ustawy prawne
będą chronić interesy twórców coraz mocniej, a ci będą robić coraz
większą lipę i nikt z tym nic nie zrobi. Jeżeli ustawodawcy i prawnicy
chcą chronić szmirę, to niech nie biadolą że pewnego dnia obudzą się w
świecie w którym wszystkim wszystkie ekrany i monitory nagle eksplodują w
tej samej chwili tuż po ich załączeniu. Ja nie żartuję, współczesne
prawo sprzyja robieniu coraz większej tandety. Krytycy powinni moim
zdaniem przydzielać jakieś gwiazdki produktom kulturalnym, i na ich
podstawie oceniać się powinno stopień ochrony danego wytworu. Im ma
mniej gwiazdek, tym mniej ma praw ochronnych. Wtedy byłoby lepiej.
Inną
skuteczną metodą walki z piractwem i paserstwem jest ustalanie
przyjaźniejszych cen produktów. Wspominał o tym Wojciech Cejrowski
posługując się przykładem Steve’a Jobs’a, który rozpoczął sprzedaż
utworów muzycznych za 99 centów. Wtedy piractwo stało się
nieopłacalne. Ludziom zarobki nie wzrastają, a ceny rosną, a to jest
główną przyczyną rozwoju piractwa i paserstwa. Nikt jakoś się
nie przejmuje prawami pracowników, którzy całe życie się uczyli tylko po
to, aby pracować za mniej niż 1000 PLN miesięcznie. Jednak podnosi się
larum gdy coś uszczupla już i tak pełne kieszenie wyrobników kulturalnej
tandety. Jeżeli pensje w kraju wzrosną, piractwo będzie
stopniowo zanikać. Najlepiej jednak byłoby wycenić produkty w cenie
przysłowiowej złotówki, a wtedy zjawiska piractwa nie będzie. Propozycję
takiego rozwiązania sprawy wysuną nie kto inny jak twórca i producent
programów telewizyjnych, a więc osoba bardzo zainteresowana tematem
ochrony praw autorskich.
Moja propozycja na rozwiązanie tej kwestii jest taka:
1. Krytycy
i konsumenci przyznają danemu produktowi kulturalnego gwiazdki. Na ich
podstawie określamy stopień ochrony produktu. To zwiększy bezpieczeństwo
dla produktów dobrej jakości kosztem tandety.
2. Jeśli
ma być kara za paserstwo, to jedyna możliwość jej realizacji to zakup
produktów pozyskanych nielegalnie (po wcześniejszym zniszczeniu kopii
nielegalnej). Kara nie powinna mieć wymiaru sądowego.
3. Jeżeli
produkt się nie spodoba, konsument ma mieć prawo do zwrotu kosztów
zakupu. To oduczy muzyków, producentów, reżyserów i innych robienia
tandety, gdyż na nich też powinna być kara, i to w takiej właśnie
postaci.
Gwarantuję, że taki przepis rozwiąże ten problem dużo skuteczniej niż wszelkiej maści ACTA inne tego typu bzdury.
Pozdrawiam,
Piotr Marek