Ale chamówa! Takie oto słowa cisną mi się na usta po lekturze części
komentarzy do moich felietonów. Piszący je najwyraźniej zapominają, że
jestem takim samym człowiekiem jak i oni. Z tego względu mi także mogą
przytrafić się błędy, mogę o czym zapomnieć, lub najzwyczajniej w
świecie, mogę o czymś nie wiedzieć. Należy mieć to na uwadze, gdy
zostawia się komentarz nie tylko pod moim tekstem, ale i innych
publicystów wyrażających opinie podobne do moich.
Współczesna publicystyka jest w pewnym sensie obarczona ryzykiem.
Felietonista tradycjonalistyczny, prezentujący swoje treści, naraża się
na ataki ze strony politycznych oponentów. Czyni to jednak dla dobra
umiłowanej mu społeczności. Społeczność ta nie zawsze niestety mu się
odwdzięcza. Cóż, taka dola działacza. W każdym bądź razie kieruje się
dobrem narodowym, chęcią restauracji naszych wielowiekowych tradycji.
Proszę więc o współpracę, i ewentualne uzupełnianie moich publikacji o
rzeczowe i merytoryczne komentarze. Gdy zdarzą mi się braki w informacji
na jakiś temat, to wynikają one bądź ze zwykłego zapomnienia, bądź
niepewności co do ich autentyczności. Czasem może brakować mi materiałów
źródłowych, stąd także staram się unikać tego typu faktów w swoich
publikacjach. Rozumieją to jednak narodowi i tradycjonalistyczni
komentatorzy. Z nimi chętnie współpracuję. Inna sprawa dotyczy
antynarodowych i rewolucyjnych trolli, którzy zawsze będą ujadać jak
bure kundle. Tymi to w ogóle nie należy zawracać sobie głowy. W myśl
powiedzenia „co nie zabija, wzmacnia”, ich obecność traktuję jako nowe
doświadczenie w moim codziennym trudzie naprawy błędów występujących w
naszym państwie.
Osobiście nienawidzę politycznych kundli. Jeśli ktoś jest wrogą
tradycjonalizmowi gnidą, to niech zjeżdża na swoje rewolucyjne podwórko!
Nie musi wcale czytać ani moich, ani podobnych do nich publikacji.
Misja każdego działacza mojego pokroju to ratowanie resztek Tradycji
zniszczonej przez wieki burd destrukcyjnych cywilizacyjnie. Osobiście w
każdym z felietonów staram się zmieścić maksymalną ilość mojej wiedzy na
dany temat. Prezentuje wszystko w najkrótszy możliwy sposób. Mimo
bogatego zasobu wiedzy nie jestem nieomylnym omnibusem, i zdarza mi się
zapomnieć o czymś napisać w toku tworzenia publikacji. Proszę nie mieć
mi tego za złe, bowiem uwierzcie, sami na moim miejscu popełnialibyście
nie mniejsze błędy. Czy byłoby wam miło, gdyby po opublikowaniu waszego
tekstu jakiś zarozumialec, siedzący wygodnie w domku i ukrywający się
pod pseudonimem, zaczął was bluzgać z powodu braku wspomnienia na jakiś
temat? Raczej nie. Więc nie czyn bliźniemu tego, co Tobie nie miłe…
W przeciwieństwie do „całodobowych internautów”, ja mam o wiele więcej
rzeczy na głowie, niż tylko publicystyka. Codzienne obowiązki
pochłaniają mi większość czasu. Jednakże działalność uważam za swój
polityczny obowiązek, stąd resztka mojego wolnego czasu zostaje właśnie
nań poświęcona. Jednakże nie mam czasu na wysiadywanie w sieci całymi
dniami. Nie mogę sobie pozwolić na tropienie najświeższych sensacji ze
świata polityki i jemu pokrewnych. Jeśli ktoś poświęca na to cały swój
czas, to znaczy, że ma niewiele do roboty i powinien zająć się swoim
własnym życiem.
Większość prostackich komentarzy pod moimi publikacjami ma na celu
zdyskredytować moją działalność. Rewolucyjne gnidy, czyhające na
najmniejszy mój błąd, poniosą w tej walce niechlubną porażkę. Inna
sprawa dotyczy marud „zawodowo narzekających” na każdego, nawet
najlepszego publicystę. Jak są tacy mądrzy, to niech sami opublikują
własne teksty. Wtedy na pewno zaznają smak biadolenia innych, podobnych
im gagatków. Sytuacji nie poprawią mendy siedzące całymi dniami przed
komputerem i narzekające na wszystko od lewa do prawa. To nie tędy
droga! Jak chcecie coś osiągnąć, to przestańcie jęczeć, i weźcie się
sami do roboty dla dobra Kraju, Tradycji i Cywilizacji.
PM