Lobby antyjądrowe silniejsze niż zdrowy rozsądek
Wczoraj Minister
Klimatu i Środowiska Paulina Hennig-Kloska podjęła decyzję o likwidacji Zespołu
ds. rozwoju energetyki jądrowej. Jest to ewidentny dowód na to, że lobby w tym
kraju mamy antyatomowe, a nie projądrowe.
Mnie cały czas boli to, że merytorycznie walcząc, tak po prostu o wdrożenie w
Polsce energetyki jądrowej, zbieranina fanatyków wyzywa nas od lobbystów,
podczas gdy sami właśnie uprawiają blokujące rozwój tej technologii lobby. Polscy eksperci od
atomistyki mają prawo rozwijać się w Polsce. Kiedyś krzyczeli, że „Po co nam
lotnisko, skoro mamy w Niemczech?”. Tutaj mam wrażenie kierują się zasadą „Po
co nam elektrownie jądrowe, skoro są we Francji?”. Polacy mają prawo rozwijać
się w Polsce. Koniec i kropka.
I to ataki na
nas są z dwóch stron: „z lewej” od tzw. „szurozielonych” będących
turbozwolennikami OZE (głównie wiatraków), oraz tzw. „szuropatriotów”, którzy
uprawiają PRL-owską wizję „węgiel i tylko węgiel”, „mamy polski węgiel”, „węgiel,
bo nie jesteś Polakiem, węgiel”.
Tak oto „zieloni” spod znaku lewactwa idą w jednym szeregu z „patonarodowcami”.
I to tak powtarzam z przekąsem „węgiel”, bo węgiel jest potrzebny także w innych
gałęziach przemysłu, i tępe wypalanie go w energetyce może poskutkować tym, że
za 200 lat walnie ma niezależność gospodarcza. Węgiel ma nam służyć na kilkaset
lat, ale nie tylko w energetyce, ale przy produkcji tworzyw sztucznych. Uran
nadaje się jedynie do produkcji energii elektrycznej, i to jedyne pokojowe jego
zastosowanie. z
Przypominam:
Obywatelski Ruch Energetyki Jądrowej, którego mam zaszczyt reprezentować, jest
ruchem na rzecz wdrożenia w Polsce energetyki jądrowej. Jesteśmy za wdrożeniem, a to oznacza, że za
dodaniem go do kolejnych stosowanych w tym kraju technologii. Nie jesteśmy za
samymi elektrowniami jądrowymi, ale za tym, aby rosnące potrzeby energii
zaspokoić wdrożeniem technologii nuklearnych. Innymi słowy, mamy w Polsce
elektrownie węglowe, wiatrowe, wodne, gazowe, geotermalne i inne. Świetnie!
Jesteśmy za! Dodajmy elektrownie jądrowe, i miejmy je wszystkie. Nie, bo stado
szympansów nasz i tak raczkujący w Polsce ruch okrzyknie mianem lobbystów.
Ekoszurom i
węgloszurom mówimy „nie”, przy jednoczesnym „tak” dla polskiego „węgla” i „wiatru”
wzbogaconego o przysłowiowy „atom”.
A sam „atom” biorę w cudzysłów, prawidłowo powinno się to określać „energetyka
jądrowa”, bo procesy zachodzą tam na poziomie jąder atomowych, a nie całych
atomów. Na dobrą sprawę każda elektrownia cieplna jest elektrownią atomową, bo
procesy na poziomie atomowym zachodzą przy spalaniu węgla kamiennego lub
brunatnego, zaś w przypadku elektrowni jądrowej rozszczepienie mamy na poziomie
jąder atomowych. Jedna i druga de facto jest atomowa, ale ta tzw. „atomowa” tak
naprawdę jest „jądrowa”. To trochę zawiłe, ale da się ogarnąć.
Pozdrawiam,
Piotr Marek – Wiceprzewodniczący Obywatelskiego
Ruchu Energetyki Jądrowej (OREJ)