14 maja 2012 roku miałem okazję oglądać słynny kontrowersyjny rosyjski film „Rok 1612”.
Produkcja okrzyknięta była mianem „antypolskiej”, i „propagującej
rosyjskie tradycje imperialne czasów carskich”. Obejrzałem uważnie „Rok
1612” po czym stwierdziłem, że przeciętne hollywoodzkie produkcje są
dużo bardziej antypolskie, również i hołdują w znacznie większym stopniu
„imperialnym tradycjom amerykańskim (neokonskim)”. Filmy Woody’ego Allen’a są pełne niesmacznych antypolskich dowcipów, i jakoś nikt na to nie zwraca uwagi, pomimo sporej popularności w naszym kraju produkcji tego żydowsko-amerykańskiego filmowca.
Moje uwagi odnośnie tego filmu są jednak inne. Pomijam fakt, że jest on
przesiąknięty elementami fantastyki, zaś wydarzenia są przedstawione w
sposób „luźny historycznie”. Zbulwersowały mnie jednak liczne błędy wojskowe.
Skoro ktoś podejmuje się filmu zawierającego elementy batalistyczne, to
niech czyni to w konsultacji z wojskowymi ekspertami, albo da sobie
spokój. Nie jestem (na razie?) zawodowym oficerem. Powód jest
prosty. Nie zamierzam zarażać się na marne kilka tysięcy miesięcznie w
obronie systemu (demokracji) który traktuje wojskowych jak śmieci. Gdyby w Polsce funkcjonowało coś w stylu rosyjskiego Spetsnazu, gdzie życie kamrata jest cenniejsze niż kogokolwiek innego, to wstąpiłbym bez zawahania.
Póki co na to się nie zanosi. Wracając do tematu nie mam w pełni
wojskowych kwalifikacji. Jednakże podstawową wiedzę teoretyczną na ten
temat posiadam. Stąd razi mnie wyraźne militarne dyletanctwo filmowców.
Tak oto przedstawiam 12 błędów wojskowych filmu „Rok 1612”, wraz z moimi
uwagami na ten temat. Błędy nie są przedstawione chronologicznie.
Jaki błąd wojskowy występuje
|
Jak powinno być
|
Kusznik, w pełni ukryty w wodzie, trafiał ze 100% skutecznością do przeciwników.
Nie
uwzględniono tutaj czynnika przejścia bełtu ze środowiska ciekłego do
gazowego (co powoduje wypaczenie i osłabienie lotu bełtu) oraz
dodatkowego wpływu nurtu rzeki (dodatkowo zmieniając tor lotu bełtu).
|
Ukrywający
się w wodzie kusznicy byli dobrym pomysłem na zaskoczenie
przeciwnika. Nie raz wykorzystywano skrytych pod wodą strzelców.
Jednakże w momencie strzału wynurzali broń aby zachować 100% celność. Kusza strzelca w momencie ataku powinna być wynurzona.
|
Podczas oblężenia twierdzy zapalali się zbrojni.
Ogień
nie był w stanie zapalić zbrojnego. Mógł go co najwyżej oparzyć, ale
nie zapalić. Pióra husarskie mogłyby się zapalić, ale bez większej
szkody dla kawalerzysty.
|
Ogień
powinien robić poważne szkody i siać spustoszenie głównie wobec
licznej lekkiej piechoty i jazdy (posiadającej jedynie skórzane
pancerze i kapelusze). Zbrojni jedynie mogliby zaznawać oparzeń nieopancerzonych części ciała.
|
Podczas potyczki na moście zbrojni ginęli od łuków trafiani w opancerzone miejsca.
Przebicie
pancerza stalowego, dodatkowo wspartego kolczugą i skórą, pewne jest
jedynie przy użyciu metalowego bełtu i stalowej kuszy. Kompozytowe
kusze używające drewnianego bełtu miewały problemy z penetracją
grubszego pancerza skórzanego. O łukach już nie wspomnę.
|
Łucznicy
powinni starannie celować w nieopancerzone stalą części ciała w
przypadku ataku na zbrojnych. Swobodną walkę powinni prowadzić jedynie
wobec lekkich jednostek. Jedynie arkebuzerzy, strzelcy z
piszczałami i kusznicy (ze stalowymi kuszami) powinni swobodnie
eliminować zbrojnych w wyniku trafienia w opancerzone części ciała.
|
Zbrojni podczas oblężenia nieśli drabiny.
Podczas
oblężeń drabiny niesione były w dużych ilościach, aby jak najwięcej
udało się ich przyprzeć do muru. Była to misja straceńcza, do której
wykorzystywano lekkie i mobilne jednostki piesze, najczęściej
niewolników.
|
Drabiny powinny być niesione przez lekkich, zwinnych i szybkich piechurów, głównie jeńców, lub (potencjalnych) niewolników. Zbrojni
wcale nie powinni nieść drabin. Byli zbyt kosztowni na wytracenie, i
za wolni na dojście do muru z niewielkimi stosunkowo stratami.
|
W
momencie trafienia rozgrzaną kulą w prochownię wojsk polskich,
niemieccy najemnicy siedzieli jak osłupiali zamiast podjąć
spontaniczną reakcję.
|
W
tym momencie albo Niemcy staraliby się wyskoczyć z prochowni (ratując
siebie i ostrzegając kamratów), albo w akcie desperacji próbowaliby
wyrzucić kulę.
|
Piechota
po wtargnięciu na atakowane mury, zamiast umocnić drogę dojścia dla
nowych rzutów szturmujących, wdawała się w bezsensowną szermierkę.
Podczas
oblężenia piersi, którzy wdarli się na mury, osłaniali wejścia dla
nowych fal atakujących. Tamci dopiero przedzierali się kolejno w głąb.
Szturmujący wybieraliby cele możliwie jak najłatwiejsze do eliminacji
i jak najbardziej znaczące taktycznie.
|
Piechota,
która jako pierwsza wdarła się na zamkowe mury, powinna zabezpieczać
drabiny aby kolejni kamraci mogli wedrzeć się w głąb linii oporu
obrońców. Atakujący nie powinni wdawać się od razu w bezmyślną
szermierkę, ale starać się zadać jak najdotkliwsze straty na murach. W
tym celu staraliby się powybijać załogi katapult, które byłe łatwe w
eliminacji, i zadawały ogromne straty atakującym (poza murami).
|
W wyniku silnej eksplozji prochowni armata została „rozerwana na kawałki”.
Rozsadzenie
działa było możliwe jedynie w wyniku implozji połączonej z absolutnym
zakorkowaniem wylotu lufy. To także nie „rozrywało działa na
kawałki”, ale poważnie „poszarpało” jego lufę.
|
Eksplozja prochowni poniszczyłaby działa w inny sposób. Uległy by zniszczeniu układy jezdne i „drewniane podwozie” armaty. Armaty
w wyniku eksplozji nie powinny w żaden sposób ulec „rozerwaniu na
kawałki”, ale ucierpieć na sposób właściwy dla eksplozji.
|
Podczas oblężenia jako pierwsza do szarży ruszyła ciężka jazda (husaria) pomimo obecności lżejszych formacji konnych.
Kiedy
wódz decyduje się na atak przy użyciu kawalerii, jako pierwszą do
szarży zawsze wykorzystuje lekką jazdę. Jest tańsza i szybsza. Po niej
dopiero rusza ciężka jazda.
|
Na pierwszy rzut do ataku ruszyliby lekkokonni (jak „lisowczycy”), dopiero po nich pancerni, a na końcu ciężka husaria.
|
Ciężka jazda (husaria) jako pierwsza forsowała bramę bez rekonesansu.
Nikt nigdy, nawet w największym stanie upojenia, nie rzuca bez przeprowadzenia zwiadu ciężkiej jazdy przez bramę wroga. |
Najpierw
zaatakowaliby bramę lekkokonni czyniąc rekonesans, a dopiero potem
możliwy byłby atak przy użyciu ciężkiej i półciężkiej jazdy (husarii i
pancernych).
|
Kula
łańcuchowa, użyta przeciwko ciężkiej jeździe, została wystrzelona w
górę w wyniku czego dokonała dekapitacji kilku konnych z rzędu, i była
jeszcze w stanie zawalić strop bramy.
Kule
łańcuchowe były wykorzystywane w marynarce do łamania masztów, zaś na
lądzie do koszenia szeregów idących wąską kolumną (przecinając
przeciwników). Przypadek drugi był jednak możliwy tylko wobec
nieopancerzonych jednostek. W przypadku ataku na kawalerię kule
łańcuchowe ścinały konie „po nogach”, po czym upadający konny stawał
się celem halabardników i piechoty z berdyszami. Dekapitacja ciężkiej
jazdy przy użyciu takiej kuli była niemożliwa przez szereg
zabezpieczających blach ochronnych na ramionach zbroi (które wybijały
linki i łańcuchy w górę). Jeśli nawet taka sztuka udałaby się wobec
jednego jeźdźca, to na nim by się to skończyło. O rozbiciu stropu
bramy po przecięciu (nawet jednego) konnego nie byłoby mowy.
|
Okoliczność
ataku husarii w tym filmie na bramę sprzyjała ukazaniu strzału z
użyciem kuli łańcuchowej w sposób rzeczywisty. Nie wiem jednak
dlaczego twórca musiał „odlecieć z fantazją”? Kula łańcuchowa
wystrzelona powinna być w nieopancerzone nogi koni husarskich, po czym
skosiłaby kilkunastu pierwszych kawalerzystów na glebę. Ci staliby
się łatwym łupem dla piechoty z berdyszami. Skoszona jazda
zatarasowałaby przejście dla pozostałym, i szarża w sposób zgodny ze
stosowanymi historycznie standardami zatrzymana byłaby jednym
strzałem! Takie piękne ukazanie prawidłowego użycia jednej
kuli łańcuchowej przeciwko szarży w wąskim pomieszczeniu zostało
zaprzepaszczone na rzecz bezmyślnej „wariacji artystycznej”.
|
Pocisk artyleryjski z przeciętnego działa przerwał Rosjanina (czy tam Rosjankę) „na pół” uderzając w bok ciała.
Według
symulacji na żelowych manekinach, emitujących właściwości ludzkiego
ciała, uderzenie ciężkiej kuli w brzuch „od frontu” powoduje
penetrację ciała na wylot. W przypadku strzału w bok pocisk dochodzi
do połowy ciała. Jedynie w przypadku wielkich kolubryn kula radykalnie
mogła rozerwać górę ciała trafionego. Użyte w filmie armaty były
jednak zbyt małe, aby rozerwać człowieka. Bisekcja zwłok miałaby
miejsce jedynie po upadku na kanciaste twarde podłoże (po uderzeniu
bocznym ciężkiej kuli).
|
Pocisk
artyleryjski powinien spenetrować ciało do połowy, a bisekcja
wystąpić w momencie upadku na twarde kanciaste podłoże.
|
Rosjanie siali spustoszenie prowizoryczną armatą zrobioną ze skóry.
Taka
armata miałaby bardzo niską donośność i mizerną siłę penetracyjną. Po
załadowaniu większej ilości prochu, pękłoby. Realniejszym pomysłem
byłyby atakujące „płonącymi głazami” katapulty.
|
Skórzane działo winno mieć mniejszą donośność i siłę uderzenia. Pocisk
z niego nie byłby w stanie dokonać dekapitacji, uszkodzić stropu
bramy, czy polecieć na daleki dystans, przebić ściankę prochowni, i
wyrządzić szkód na tak wielką skalę jak w filmie.
|
Jak wspomniałem, nie jestem zawodowym oficerem, i nie studiowałem (na
razie) na żadnym wojskowym uniwersytecie. Uwagi i zastrzeżenia te są
skierowane z punktu widzenia pasjonata, stąd mogą wystąpić pewne błędy
dostrzegalne przez fachowców z dziedziny militarystyki. Jestem otwarty
na uwagi, i chętnie wysłucham zastrzeżeń do moich 12 punktów. Proszę
również każdego, żeby nie wykorzystywał zaprezentowanej tutaj tabeli do
brudnych gierek filmowego półświatka. Niech tabela pozostanie jedynie
moim komentarzem zawierającym uwagi na dostrzeżone przeze mnie błędy.
Z narodowym pozdrowieniem,
Piotr Marek