Piotr Marek Blog

Archiwalny blog Piotra Marka zawierający wpisy sprzed kilku po powrocie do działalności.

Wyszukiwarka

środa, 30 września 2015

Europejski kryzys imigracyjny 2015

W tym felietonie opiszę w skrócie problem europejskiego kryzysu imigracyjnego. Przedstawię jego przyczyny, ofiary, prowodyrów oraz beneficjantów. Za kryzys imigracyjny odpowiadają przede wszystkim USA, a konkretnie jego lobby neokomskie i syjonistyczne. Duży wkład w ten rozgardiasz ma też Izrael oraz proamerykańskie kraje arabskie pokroju Arabii Saudyjskiej. Wszystko to idzie w myśl rzymskiej zasady, że „winy należy głównie szukać w tym, kto czerpie ze zdarzenia największe korzyści”.
Na zdjęciu: Piotr Marek
Stany Zjednoczone Ameryki powstały na gruncie mesjanistycznej idei budowania globalnego świata demoliberalnego. Do tej koncepcji z czasem dopisano multikulturalizm, i tak narodziła się obecna koncepcja „nowego ładu światowego”. Ta stale mutująca ideologia jest przyczyną całego zamieszania od końca XVIII wieku. USA to państwo od lat budujące swoją potęgę na rozkręcaniu konfliktów globalnych, z których czerpie różne korzyści polityczne lub ekonomiczne. Stany Zjednoczone Ameryki są ewidentnym beneficjentem obecnych konfliktów zbrojnych na Bliskim Wschodzie.
Znaną nam przyczyną obecnego kryzysu imigracyjnego jest bandycka polityka Państwa Islamskiego (zwanego z angielskiego ISIS – Islamic States of Iraq and Syria). Jest to tylko wierzchołek góry lodowej. Narodziny ISIS tkwią w ambicjach syjonistycznej rodziny Bushów, która w nadchodzących wyborach ma ambicję wystawić kolejnego swojego członka na kandydata na prezydenta USA. Ideologiczną ambicją tego neokonserwatywnego i syjonistycznego klanu było zniszczenie rządów Saddama Husseina w Iraku.
Za rządów Saddama Husseina interesy ludności chrześcijańskiej w Iraku były zabezpieczone. Anarchistyczni radykałowie tworzący obecny terroryzm byli duszeni w zarodku. Państwo cieszyło się dużym dobrobytem chociażby dzięki przychodom uzyskiwanym z ropy naftowej. Rząd zapewniał Irakijczykom rentę w wysokości kilkuset dolarów. Osoby pracujące dostawały do tego pensję. Wszystko to skończyło się wraz z wprowadzeniem tam siłą demokracji. Podobną politykę prowadził w Libii Muammar Kaddafi, oraz utrzymuje ją obecnie w Syrii Bashar Al-Assad.
Klan Bushów zniszczył państwo Saddama Husseina mordując go przy tym. Obecny prezydent Barrack Obama, dokonał tego samego w Libii Muammara Kaddafiego. W tym przypadku również zamordowano legalnego przywódcę państwa i zniszczono jego administrację. Libijczycy za rządów Muammara Kaddafiego cieszyli się darmową elektrycznością czy sprawnym systemem nawadniania ważnym w pustynnym państwie. Banki udzielały tylko niskoprocentowych pożyczek i były pod nadzorem władcy. Absolwenci, którzy po uzyskaniu dyplomu mieli trudności ze znalezieniem pracy, mogli liczyć na wsparcie finansowe w wysokości średniej pensji w ukończonym przez nich zawodzie. Wszystko to zostało zniszczone przez demoliberalną rewolucję.
Amerykańscy politycy mają na rękach krew nie tylko legalnych przywódców. Przez mordy na dyktatorach syjoniści otworzyli „polityczną puszkę Pandory”, która doprowadziła do powstania ISIS. Obalanie dyktatur i wprowadzanie demokracji w Iraku oraz Libii przyniosło fatalne skutki. Doprowadziło bowiem do politycznego chaosu, z którego wyłoniło się Państwo Islamskie. Powstało niczym wściekły pies upuszczony ze smyczy na jakiej trzymali je zamordowani dyktatorzy. Konsekwencją amerykańskiej, syjonistycznej i neokonskiej pychy jest obecnie napływ imigrantów zalewających całą Europę.
W gąszczu uciekinierów wojennych tudzież ekonomicznych mamy zapewne wielu islamistów. Przerzucani islamiści mają za zadanie przeniknąć na Stary Kontynent i utworzyć na nim przyczółki dla przyszłej działalności sabotażowej. Skutkiem tego będzie zniszczenie całej Europy i realizacja politycznych planów syjonistycznych neokonserwatystów amerykańskich oraz zdominowanych przez nich organizacji międzynarodowych czy tajnych stowarzyszeń (tj. „Iluminaci” czy „Czaszka i kości”).
W świetle faktów to amerykańscy orędownicy demokracji stoją za kryzysem imigracyjnym. Napływ imigrantów jest tylko prostą konsekwencją zamordowania przez nich dwóch wspaniałych mężów stanu – Muammara Kaddafiego i Saddama Husseina. Dzięki mądrej decyzji Władimira Putina, Bashar Al-Assad został uchroniony przez podzieleniem ich tragicznego losu. Słuszne jest w świetle faktów stwierdzenie profesora Adama Wielomskiego, z 23 września 2015 roku, że „przywódca Rosji jest Katechonem światowym, zaś przywódca Syrii jest Katechonem lokalnym”.
Termin „Katechon” spopularyzowany został w Polsce przez środowisko Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego, głównie przez osobę obecnego jego prezesa. Popularny był w teologii niemieckiej. Wywodzi się z 2 Listu do Tesaloniczan. Oznacza on osobę powstrzymującą nadejście antychrysta. W polityce jako Katechona określamy silnego przywódcę będącego gwarantem powstrzymania szalejącej rewolucji tudzież fali dekadencji. Katechon w stanie wyższej konieczności nie zawaha się przed użyciem siły wobec politycznych dewiantów. Władimir Putin powstrzymuje rozprzestrzenianie się na świat gangreny demoliberalnej, zaś Bashar Al-Assad w granicach swojego państwa, chroni je przez rozprzestrzenianiem się islamizmu. Zachodni przywódcy natomiast, którzy bezpodstawnie upatrują w Rosji światowe zagrożenie, stają się w dużej mierze „politycznymi satanistami” niosącymi rewolucję.
Wszyscy ci, którzy doprowadzili do wojen niszczących dyktatury w Iraku i Libii, są bezpośrednio odpowiedzialni za obecny kryzys imigracyjny. W tym szeregu są ludzie tacy jak George Bush (senior oraz junior), Barrack Obama, Tony Blair, dawne władze Polski czy ugrupowania krajowe pokroju PO i PiS. Miejmy nadzieję, że sojusz Syryjsko-Rosyjski szybko rozprawi się z islamistycznymi rewolucjonistami, będącymi narzędziem rękach polityki syjonistyczno-atlantyckiej. Polityki mającej na celu zniszczenie narodów Europy poprzez wewnętrzną kontynentalną rewolucję. Wesprzyjmy Katechonów w ich walce, jeśli prawdziwie chcemy się mienić Polakami, Europejczykami czy Chrześcijanami. W przeciwnym razie nasza „polskość”, „europejskość” czy „chrześcijańskość” będzie tylko pustym frazesem.

Pozdrawiam,
Piotr Marek