Przepisy
mundurowe są zbiorami zasad dotyczących szczegółów ubioru żołnierskiego. Dotyczą one strojów na wszystkie okazje. Surowe
przestrzeganie zasad opisanych w przepisach świadczy o poważnym podejściu własnej
profesji oraz poszanowaniu posiadanego przez nas stopnia. Tak jest w teorii. Praktyka
jest niestety inna.
Jakiś czas temu było w Polsce głośno o człowieku,
który udawał „Majora Żandarmerii”. Przypominał mi historię Friedricha Wilhelma Voighta, znanego w Polsce jako „Kapitan z Kӧpenick”, który w
przebraniu niemieckiego Hauptmanna (odpowiednik naszego Kapitana) doprowadził
do lokalnego przewrotu, aresztując burmistrza małego miasteczka pod Berlinem.
Rzekomy Hauptmann został szybko ujęty, skazany na symboliczną karę, po której
odbyciu żył z handlu pamiątkami własnego fałszywego puczu. Cesarstwo Niemieckie
miało bowiem armię poważną, i szybko można w niej było rozpracować fałszerstwo.
Nasz krajowy „Major” zaszedł znacznie dalej, bowiem przez lata załatwiał różne
sprawy powołując się na takie czy inne znajomości. Wpadł, gdy na pewnej
uroczystości miał nieregulaminowe na czasy obecne nakrycie głowy. To wydarzenie
kompletnie skompromitowało Rzeczpospolitą. Na surowe konsekwencje zasłużyli wszyscy
ci, którzy nie raczyli sprawdzić wiarygodności tożsamości rzekomego oficera.
Swoją drogą „nieregulaminowa” (dziś) rogatywka
żandarmerii była znacznie bardziej adekwatna do stopnia i okazji, niż ten „regulaminowy
natowski kawałek szmatki”. Beret bez
ogródek jest brzydki więc nadaje się jedynie na nakrycie głowy „do szargania na
froncie” przez szeregowych i podoficerów, nie zaś jako element oficerskiego
munduru galowego. Jeżeli Wojsko Polskie chce być bardziej poważne, niech
zmieni regulamin mundurowy aby oficerowie naprawdę wyglądali ładnie, a nie jak
wycieruchy. Do łask powinny wrócić czapki garnizonowe, wprowadzić kepi,
reaktywować bikorny i czaka. O wiele przyjemniej byłoby oglądać strzelców w
kapeluszach dwurożnych, aniżeli w tych hybrydach w stylu „ni to kapelusz, ni
kask, ni miska do klusków”. Niebawem mam zaplanowaną wizytę w pewnym biurze
poselskim, więc wniosę postulat, podpisany moim imieniem i nazwiskiem,
dotyczącym zmiany regulaminu umundurowania na nieco bardziej podobne do ludzi. Jak
ktoś usłyszy o zmianie, to może mieć pewność, że to był mój pomysł.
Brak rajstop do regulaminowego munduru 15.08.2015 |
Przepisy mundurowe są dużo
łatwiejsze do przestrzegania niż te, dotyczące zasad ruchu drogowego. Dlatego stosowanie
się do nich powinno być bardziej rygorystyczne. Za łamanie regulacji drogowych dostaje się mandaty,
punkty karne albo kary pozbawienia wolności do lat iluś tam. Jeśli jakiś
przepis jest łatwiejszy do praktykowania, i ma on sens, to powinien być
przestrzegany z większą surowością. Pomijam kretyńskie przepisy wymyślone „bo
tak”, bo te przestrzegają tylko debile. Jednakże przepis mundurowy kretyński
nie jest, więc liczę na to, że Wojsko Polskie nie będzie więcej przepuszczać
bez konsekwencji takich kwiatków, a tym bardziej, u żeńskich oficerów.
Niestety krajowe wojsko schodzi na psy, bowiem
zabija talenty. O dopuszczeniu do
korpusu oficerów nie powinien decydować magister czegoś tam, ale test wstępny
kompetencji podparty dyplomem (niekoniecznie magistra), lub ukończeniem
elitarnej szkoły średniej. My potrzebujemy armii, co będzie dowodzona przez
wirtuozów, a nie cukrowe lalki z dyplomami. I tu nie walczę o to, aby dowodzili
wojskiem ludzie niewykształceni, ale utalentowani. Uwierzcie mi, absolwent
klasy ścisłej „Staszica” jest intelektualnie więcej wart od magistra zarządzania
z wyróżnieniem na dyplomie, ale przeciętnej uczelni. Taki ogólniak kończą
prymusi, zaś studia kończą z doktorem też i ci, co matury zdali na amnestii.
Pozdrawiam,
Piotr Marek