Piotr Marek Blog

Archiwalny blog Piotra Marka zawierający wpisy sprzed kilku po powrocie do działalności.

Wyszukiwarka

czwartek, 10 września 2015

Przepisy mundurowe i ich przestrzeganie

Przepisy mundurowe są zbiorami zasad dotyczących szczegółów ubioru żołnierskiego. Dotyczą one strojów na wszystkie okazje. Surowe przestrzeganie zasad opisanych w przepisach świadczy o poważnym podejściu własnej profesji oraz poszanowaniu posiadanego przez nas stopnia. Tak jest w teorii. Praktyka jest niestety inna.
Jakiś czas temu było w Polsce głośno o człowieku, który udawał „Majora Żandarmerii”. Przypominał mi historię Friedricha Wilhelma Voighta, znanego w Polsce jako „Kapitan z Kӧpenick”, który w przebraniu niemieckiego Hauptmanna (odpowiednik naszego Kapitana) doprowadził do lokalnego przewrotu, aresztując burmistrza małego miasteczka pod Berlinem. Rzekomy Hauptmann został szybko ujęty, skazany na symboliczną karę, po której odbyciu żył z handlu pamiątkami własnego fałszywego puczu. Cesarstwo Niemieckie miało bowiem armię poważną, i szybko można w niej było rozpracować fałszerstwo. Nasz krajowy „Major” zaszedł znacznie dalej, bowiem przez lata załatwiał różne sprawy powołując się na takie czy inne znajomości. Wpadł, gdy na pewnej uroczystości miał nieregulaminowe na czasy obecne nakrycie głowy. To wydarzenie kompletnie skompromitowało Rzeczpospolitą. Na surowe konsekwencje zasłużyli wszyscy ci, którzy nie raczyli sprawdzić wiarygodności tożsamości rzekomego oficera.
Swoją drogą „nieregulaminowa” (dziś) rogatywka żandarmerii była znacznie bardziej adekwatna do stopnia i okazji, niż ten „regulaminowy natowski kawałek szmatki”. Beret bez ogródek jest brzydki więc nadaje się jedynie na nakrycie głowy „do szargania na froncie” przez szeregowych i podoficerów, nie zaś jako element oficerskiego munduru galowego. Jeżeli Wojsko Polskie chce być bardziej poważne, niech zmieni regulamin mundurowy aby oficerowie naprawdę wyglądali ładnie, a nie jak wycieruchy. Do łask powinny wrócić czapki garnizonowe, wprowadzić kepi, reaktywować bikorny i czaka. O wiele przyjemniej byłoby oglądać strzelców w kapeluszach dwurożnych, aniżeli w tych hybrydach w stylu „ni to kapelusz, ni kask, ni miska do klusków”. Niebawem mam zaplanowaną wizytę w pewnym biurze poselskim, więc wniosę postulat, podpisany moim imieniem i nazwiskiem, dotyczącym zmiany regulaminu umundurowania na nieco bardziej podobne do ludzi. Jak ktoś usłyszy o zmianie, to może mieć pewność, że to był mój pomysł.
Brak rajstop do regulaminowego munduru 15.08.2015
Podczas uroczystości Święta Wojska Polskiego w Lublinie (z 2015 roku) pewna pani porucznik (nie wymienię nazwiska), z racji upału pozwoliła sobie na frywolność, i do galowego munduru nie założyła rajstop, ani pończoch. W tym momencie powinna dostać reprymendę od miejscowego dowództwa bez względu na to, czy dostała medal, czy nie. Ordnung muss sein! W takim wypadku ja bym miał przygotowany „karniak”, polegający na przymusowym założeniu na tę okoliczność grubych, gryzących i „obciachowych” pończoch. To jest wojsko, a nie amatorski skauting dla dziewczynek! Paradowanie z gołymi nogami było nie tylko oznaką braku szacunku do swojego stopnia. Z odzieżowego punktu widzenia gołe nogi i kostki wyglądały kretyńsko do marynarki, podkoszulka z długim rękawem i czarnych rękawiczek skórzanych. Oficer wyglądała jak militarna wersja modelki w rękawiczkach i futrze do krótkiej kiecki i sandałów. Szkoda, że wspomniana żołnierka nie pojechała dalej, i nie założyła sandałów i nie pomalowała do nich paznokci na zielono. Mówiąc poważnie, taki ubiór to kpina dla stopnia. Porucznik powinna świecić przykładem, a nie gołymi łydkami. To jest w końcu wojsko, a nie amatorskie harcerstwo. Skład kobiecej galówki składał się z furażerki, marynarki, spódnicy do kolan, rajstop cielistych i pantofli. Gdyby ode mnie zależało, szpilki powinny być zamienione na czółenka płaskie o twardej podeszwie. Dla większej praktyczności preferowałbym pończochy, nie rajstopy. To w końcu oficer, a nie laska do oglądana na wyborach miss.
Przepisy mundurowe są dużo łatwiejsze do przestrzegania niż te, dotyczące zasad ruchu drogowego. Dlatego stosowanie się do nich powinno być bardziej rygorystyczne. Za łamanie regulacji drogowych dostaje się mandaty, punkty karne albo kary pozbawienia wolności do lat iluś tam. Jeśli jakiś przepis jest łatwiejszy do praktykowania, i ma on sens, to powinien być przestrzegany z większą surowością. Pomijam kretyńskie przepisy wymyślone „bo tak”, bo te przestrzegają tylko debile. Jednakże przepis mundurowy kretyński nie jest, więc liczę na to, że Wojsko Polskie nie będzie więcej przepuszczać bez konsekwencji takich kwiatków, a tym bardziej, u żeńskich oficerów.
Niestety krajowe wojsko schodzi na psy, bowiem zabija talenty. O dopuszczeniu do korpusu oficerów nie powinien decydować magister czegoś tam, ale test wstępny kompetencji podparty dyplomem (niekoniecznie magistra), lub ukończeniem elitarnej szkoły średniej. My potrzebujemy armii, co będzie dowodzona przez wirtuozów, a nie cukrowe lalki z dyplomami. I tu nie walczę o to, aby dowodzili wojskiem ludzie niewykształceni, ale utalentowani. Uwierzcie mi, absolwent klasy ścisłej „Staszica” jest intelektualnie więcej wart od magistra zarządzania z wyróżnieniem na dyplomie, ale przeciętnej uczelni. Taki ogólniak kończą prymusi, zaś studia kończą z doktorem też i ci, co matury zdali na amnestii.

Pozdrawiam,
Piotr Marek