Różnica między „amerykańskim” „rasizmem” a „europejskim” „nacjonalizmem”
Oburzające jest wyzywanie
od „rasistów” ludzi broniących w Europie idei państwa spójnego etnicznie.
Termin ten w odniesieniu do Europejczyków, broniących spójności etnicznej
swoich krajów, jest równie nietrafny co nazywanie „nacjonalistami” anglosaskich,
białych protestantów w USA. Kraje północnoamerykańskie powstały na innych
zasadach niż europejskie czy azjatyckie. Typowy
„rasizm” jest w zasadzie masowym zjawiskiem amerykańskim, z kolei „nacjonalizm”
bardziej europejskim czy azjatyckim.
Podkreślę tutaj, że
swoje stanowisko przedstawiam jako reakcjonista, wolnościowy konserwatysta,
monarchista. Nie uprawiam tutaj zgubnych dla
Środkowej Europy ideologii panslawizmu czy pangermanizmu. Ideologie te
zantagonizowały względem siebie Rosjan, Polaków, Austriaków czy Niemców. Ludzie
zjednoczeni w walce z rewolucjami zostali rozbici przed pseudonaukowe teorie
rasowe. Skupię się na tym, co jest
zgodne z tradycją.
Kraje w Europie i Azji
powstały jako wspólnoty ludzi pochodzących z tego samego kontynentu. Zazwyczaj
skupiały wewnątrz sobie jedną narodowość dominującą i pomniejsze wspólnoty jako
mniejszości. Jednak w Europie było naturalnym zjawiskiem,
że dane państwo zamieszkiwali sami Europejczycy, zaś w Azji sami Azjaci. Pewne
drobne przetasowania zaczęły się w okresie wielkich wypraw geograficznych z
końca XV wieku. Jednak i te obyły się bez wielkich rewolucji. Zachowała się po
nich pewna proporcja zdecydowanej dominacji Europejczyków w krajach
europejskich i Azjatów w krajach azjatyckich. Dosłownie było to najwyżej kilka
osób na tysiące w dużych ośrodkach miejskich, a w pewnych prowincjach dosłownie
nikogo spoza macierzystego kontynentu. Proporcję tę „zaczęły kwestionować” dopiero
ideały rewolucji z Francji, która były inspirowane przewrotem zza oceanu. Krok
dalej poszli socjaliści, aż do dzisiejszej postaci. Jednak naturalnym
europejskim modelem społecznym jest ten spójny etnicznie. Osobny temat to
oczywiście społeczności żydowskie, które często bywały za swoją działalność
skazywane na banicję, ale te zawsze w Europie zaliczano do mniejszości.
Jeżeli więc jakiś
Europejczyk czy Azjata burzy się, że jego kraj jest zalewany masowo ludźmi spoza
swojego kontynentu, to nie jest w żadnym wypadku jakimś „rasistą”. Kieruje się
wtedy naturalnym mechanizmem obronnym wobec naturalnego modelu swojego społeczeństwa.
W sumie tacy Zulusi, w czasach wojen z Brytyjczykami, kierowali się też takim
samym podejściem. Ich tradycja była tam prawie podobna. Byli wśród Zulusów i
tacy, którzy pragnęli potężnego państwa tylko dla Afrykańczyków. Oni także swoje
stanowisko opierali o wartości wynikające z dziedzictwa ich przodków. To także
nie był w ich przypadku żaden „rasizm”, ale obrona tego, na czym ich
społeczność została zbudowana.
Między XIX a XX wiekiem
na terenach europejskich kształtowała się idea nacjonalizmu.
To w konsekwencji doprowadziło do uformowania się państw narodowych. Nie tyle
już wspólnoty Europejczyków na terenie danego kraju, co już konkretnych narodów
mających swoją ojczyznę. Odwrotność tego
była w Ameryce i Australii. Tam państwa nigdy nie były ani jednoetniczne we
wczesnej fazie rozwoju, ani tym bardziej narodowe w fazie późniejszej. Z
pierwotnego założenia takie miały one nie być. Z tego względu nie ma czegoś
takiego jak nacjonalizm amerykański czy kanadyjski, bo naturalna struktura
społeczna nigdy tam nie była ani jednoetniczna, ani tym bardziej narodowa.
Już
na samym początku USA oraz Kanada były krajami wymieszanych społeczności
rdzennych Amerykanów (tzw. Indian) z anglojęzycznymi lub niderlandzkimi
protestantami (tzw. „pielgrzymami”). Wraz z osadnikami napływały też
społeczności żydowskie czy mieszkańcy Afryki. W podobny sposób kreowała się
Australia z tą różnicą, że rdzenną ludnością byli tam Aborygeni. Idea państwa amerykańskiego to koncepcja
wspólnoty dowolnej ilości narodów, wszystkich ras i jakichkolwiek mniejszości tworzących
jedno społeczeństwo. To coś zupełnie innego niż państwa Europejskie, które cechował
model najpierw jednoetniczny, a finalnie narodowy. Tak więc terminy
odnoszące się do Europy bądź Azji nie pasują do Ameryki czy Australii i na
odwrót.
Ogólnie termin „rasisty”
zaczyna pojawiać się wraz z rewolucjami XVIII wieku.
Spopularyzował się głównie w amerykańskiej debacie publicznej. Określa się tam tak
przeciwników obecności innych grup etnicznych na terenie ich państwa. Jednak społeczeństwa amerykańskie z natury
swojej powstały jako wielokulturowe. Odrzucanie kogoś za bycie czarnym w kraju,
do którego przybyli oni na takich samych prawach jak reszta, jest zaprzeczeniem
idei na jakiej zbudowano tamtejszą wspólnotę. Tak samo mieszanie rasowe państw
Europy czy Azji jest, z punktu widzenia ich tradycji, nikczemnym niszczeniem dziedzictwa
ich przodków. W przypadku takiego
Europejczyka termin „rasista” pasuje jedynie do kogoś bezpodstawnie
uprzedzonego do ludzi z innych grup etnicznych. Tacy „teoretycy rasizmu”
występowali już w Europie w czasach rewolucji we Francji. Jednak termin ten w
Europie pasuje naturalnie jedynie wobec nieuzasadnionej niechęci do
przedstawicieli innych ras. Nie można go
stosować w tym przypadku do przeciwników mieszania rasowego społeczeństwa. Naturalne
struktury społeczne Europy i Azji powstały na zupełnie innych wartościach od
amerykańskich. Można wyodrębnić więc
tutaj dwie kultury. Kultury krajów jednoetnicznych,
czyli Europy, Azji i Afryki, oraz kultury krajów wieloetnicznych, czyli
Antypodów i obu Ameryk. Pod tym względem Polska, Niemcy, Dania, Chiny, Japonia
i Etiopia to jedna wspólnota kulturowa krajów tradycyjnie jednoetnicznych. Z
kolei USA, Kanada, Australia, Nowa Zelandia, Brazylia czy Boliwia to odmienna od
tamtych wspólnota kulturowa krajów tradycyjnie wieloetnicznych.
Podsumowując, wszyscy
ludzie bezpodstawnie niechętni przedstawicielom innych grup etnicznych są
definitywnie „rasistami”. Także „rasistami” są mieszkańcy Ameryki lub Antypodów,
którzy są uprzedzeni do wywodzących się z innej rasy obywateli własnego kraju.
Kraje te były od początku założone jako wielokulturowe. Różnorodność rasowa
jest wpisana w ich dziedzictwo przodków. Z
kolei państwa w Europie, Azji czy Afryce naturalnie powstały jako jednolite
etnicznie. Sprzeciw wobec rewolucyjnego ich mieszania kulturowego jest
przejawem obrony własnej tradycji, a nie żadnego „rasizmu”.
W
związku z tym mam mały apel na zakończenie. Niech amerykańscy tzw. „celebryci” nie wypowiadają się na temat Europy
bez poznania jej historii. Niech nie stygmatyzują naszych patriotów stosując
ichnie kryteria. Historię Europy powinni porównać z amerykańską. Polska,
Francja czy Dania to kraje istniejące ponad 1000 lat, powstałe jako „jednorasowe”
na wiele wieków przed przybyciem pierwszych kolonialnych osadników do Ameryki. Przezywanie od „rasistów” mieszkańców
Europy za obronę swojej unikatowej odrębności jest z kolei swoistym „szowinizmem”
narzucającym innym kulturę amerykańską. Coś na wzór metod działania jakiś
fanatycy z napoleońskiej Francji czy narodowo-socjalistycznych Niemiec. Nie
idźcie tą drogą!
Pozdrawiam!