Piotr Marek Blog

Archiwalny blog Piotra Marka zawierający wpisy sprzed kilku po powrocie do działalności.

Wyszukiwarka

sobota, 5 października 2024

Niemcy oraz Polska na początku XXI wieku: analiza geopolityczna sytuacji


Niemcy oraz Polska na początku XXI wieku

 

Osobiście rozróżniam szkodliwe działanie unijnych polityków niemieckich (i francuskich) od tego, w jakim stanie własnym są realnie Niemcy (oraz Francuzi) od połowy XX wieku do teraz (początku XXI wieku). Same Niemcy (jak i Francja) są w pewnym sensie „podbite” po 1945 roku, i każdy średnio-ogarnięty człowiek wie to na całym świecie. W UE to niewątpliwie podstawowy gracz (rywalizujący z Francją), jak u nas PO czy PiS. Jednak Niemcy (państwo RFN) nie jest to w pełni suwerenne państwo, realizujące jakieś własne postulaty.

Gdyby Niemcy byli wolnym graczem równym USA czy Rosji, to w Europie narzucano by takie rzeczy jak: szacunek dla munduru, pogardę dla demokracji, ustrój cesarski jako dominujący, a do tego pamiętamy o tych około 120 dniach postu w ciągu roku w I Rzeszy. Przywódca Niemiec rywalizowałby z Papieżem o pozycję w chrześcijańskim świecie (co było do I Wojny Światowej, nawet w czasach „po oświeceniu”). Do tego awanturujący się pseudo-emigranci byliby poddawani banicji, a w każdym kraju by propagowano produkcję ponad normę europejską. Takie oto są narodowe wartości są niemieckie. Bo tacy są żyjący w zgodzie z duchem swojego Niemcy.

Statystyczny Niemiec wspiera solidarnie drugiego Niemca. Jednak, na razie, statystycznie, Polak drugiego Polaka, z chorej rywalizacji wdeptuje w ziemię. Czego to się tu praktykuje? Nie wiem, jednak ja na decyzyjnym stanowisku tego bym nie robił, i jako lider kilku środowisk tego nie robię. Ja poznałem Niemców żyjących po niemiecku. Zainspirowali mnie jak niegdyś Mieszka I. Chcę tu wdrażać to samo podejście, bo uczyni nas zgraną i sensowną społecznością, którą inni zaczną naśladować. Wtedy bycie Polakiem będzie czymś pożądanym na drugim końcu świata, choćby w Indonezji. Na razie u nas króluje kolesiostwo zamiast króla, więc ten stan musimy zmienić.

Wracając do tematu. Realnie RFN (Niemcy jako państwo) to agenda polityki amerykańsko-izraelskiej (a pisząc „amerykańsko” mam na myśli duet USA i Kanady), w której patriotów wsadza się do więzienia, a wszelkie przejawy krytyki hegemona kończą się w zniszczeniem jednostki lub całego ruchu politycznego. W dodatku mają sytuację podobną do Polaków. Niemcy są wewnętrznie skłócane przez polityków i celebrytów. Pomijając fakt, że kto państwo federacyjne, sam kraj jest rozbity na bardziej konserwatywny i patriotyczny kierunek wschodnio-południowy, oraz bardziej ojkofobiczny, łykający jak gąbka rozwiązania amerykańskie, a nawet rosyjskie, kierunek zachodnio-północny. Niemcy o imieniu Sasza czy Masza, oglądający amerykańskie seriale (częściej puszczane od krajowych), są tego przykładem. Często wyniki wyborów jakieś nienawidzące swojego „germanolemingi” komentują, że „Saksonię należy otoczyć murem i odgrodzić od reszty” (bo więcej głosów ma tam np. AfD).

Jak pojedziecie do Japonii, Chin, Brazylii, Argentyny, Urugwaju, na Kubę, czy do jakiegoś kraju Afrykańskiego, to nikt nie wskaże nigdy Niemiec jako głównego gracza - ponieważ każdy wie, że ten słynny „posiadacz dumnego” zera bomb atomowych (kiedy mają je legalnie kraje, w którym nadal trędowaci umierają na ulicach), rozwalonej przez „własny rząd” armii czy rolnictwa taki nie jest. A „rząd” pisany wzięty w cudzysłów, bo jest silny wobec Warszawy, ale miałki choćby wobec Ottawy, o Waszyngtonie nie wspominając.

Niemcy (czyli RFN) to najsilniejszy barak w skolonizowanej obcymi wpływami Europie, realizującej ideologie wymyślane za oceanem lub we wschodniej Azji. Na potwierdzenie tego przykładem jest rozwalający niemieckie rolnictwo czy energetykę „zielony ład”, mający swój początek w działalności ruchu hippisowskiego, Woodstocku oraz założonej w Kanadzie międzynarodowej organizacji Greenpeace. Do Europy „zielona ideologia” trafiała na dobre w latach 80-tych XX wieku, a była instalowana przez propagandę wyjeżdżających za ocean celebrytów, którzy zaczęli lobbować jej głoszenie na politykach, a ci ją przyjmować w zamian za poparcie tamtych w wyborach.

Dziwi mnie, że w Polsce nikt o tym nie mówi. Być może to moje zadanie. Widocznie moim powołaniem jest nie tylko walka o polską energię jądrową czy restaurację monarchii, ale też o budowę prawdziwej, partnerskiej polityki z zachodnim sąsiadem. A w zasadzie nie tyle z obecnym tym państwem, co z jego historycznymi, autonomicznymi mieszkańcami, który wieki temu tworzyli nasze mieszczaństwo, patrycjat, duchowieństwo, a nawet czasem chłopstwo i arystokrację.

I na koniec coś kontrowersyjnego, ale każdy znawca Średniowiecza to potwierdzi. Polacy, Niemcy, Austriacy, Czesi czy Słowacy są ze sobą spokrewnieni. Mieszkańcy dawnych monarchii, tworzący dziś te narody mieszali się, o czym wspomniałem powyżej. Bajeczki pangermańskie i pansłowiańskie można opowiadać jako fantastykę, a nie fakty historyczne. Polakowi bliżej do Niemca niż Ukraińca czy Rosjanina. Niemcowi bliżej do Polaka niż do Norwega czy tym bardziej Anglika. I tak podchodzili do tego tematu ludzie jeszcze do połowy XIX wieku, zanim jakiś dziwny czynnik rozniósł po Rosji ideologię panslawizmu i po Niemczech pangermanizmu, rozbijając walczące z rewolucjami monarchie, i pozwalając po ich skłóceniu wprowadzić tu, w nowych republikach, ideały rewolucji.


Pozdrawiam,

Piotr Marek