Ostatnie zawirowania wokół mojego
kontrowersyjnego komentarza dotyczącego artykułu Ireneusza Fryszkowskiego o hitlerowskiej egzekucji osób chorych psychicznie
13 marca 1940 roku, w ramach akcji T4, zmusiły mnie do oficjalnego
sprostowania moich słów. Autor nazwał nazistów niemieckich w tytule
„protoplastami eutanazji”, na co ja skwitowałem to tak: „To nie był żaden
protoplazm eutanazji, ale obrona narodu przed elementami zagrażającymi jego
egzystencji. To właśnie dzisiejsza polityka litościwa prowadzi do osłabiania
normalnych i zdrowych jednostek umacniających naród kosztem pasożytów
zagrażających egzystencji reszty. Dziwi mnie przechwytywanie przez narodowców
humanitarnej retoryki cieniasów z AI czy YMCA czy tym innych podobnych badziewi.
Czubka stać na zarżnięcie przypadkowej osoby z tego powodu, że czubkowi coś się
uroi w czubatym łbie, i czubaty łeb jeszcze za to nie odpowie a uczciwy
człowiek nie żyje.” Po tym komentarzu padłem ofiarą fali brutalnych ataków, jakbym
nie wiadomo co złego zrobił. To są
niestety suche fakty na ten temat, a jak ktoś twierdzi inaczej, to ma problemy
z ich kojarzeniem!
Przed przystąpieniem do
wypunktowania zarzutów wobec mojej wypowiedzi, zacytowanej powyżej, pozwolę
sobie nieco rozwinąć jej treść. Na
prześladowaniu ludności żydowskiej, czy innych różnorakich mniejszości,
skorzystali w dalszej konsekwencji najbardziej sami poszkodowani. Po tych
krwawych represjach jakie im zgotowano, po prawdzie w odwecie za krzywdy jakie
wyrządzili oni Niemcom w latach poprzedzających wojnę, zarobili bowiem swoisty patent
na nie krytykę. Jakiekolwiek przejawy opozycji wobec natarczywych poczynań
syjonistów są okrzykiwane „antysemityzmem” przyrównywanym w prawie każdym
przypadku do holokaustu.
Tak samo jest z niepełnosprawnymi i chorymi psychicznie.
Prześladowania ich przez hitlerowców sprawiły, że obecne zaczęło przeginać w
drugą stronę. Chorzy
umysłowo mają różne subwencje z tytułu choroby, specjalne miejsca pracy,
zniżki, darmowe przejazdy, oraz wszelkie udogodnienia do zakładania rodzin i
płodzenia zaś zdrowi na umyśle Polscy muszą radzić sobie sami, ciężko znaleźć
im zatrudnienie bez znajomości (nawet mając dyplom lekarza albo inżyniera), a możliwość
założenia rodziny muszą przekładać na lata. W ten sposób osłabia się Naród Polski, bowiem promuje się elementy
słabe, nieproduktywne i pasożytnicze wspierając ich rozmnażanie, zaś niszczy
się ludzi mądrych, produktywnych i kreatywnych blokując im szansę na zakładanie
rodziny.
Polityka humanitarna
prowadzi narody europejskie do zagłady, gdyż pod pretekstem „ochrony słabszych”,
morduje ona silnych i najbardziej opłacalnych dla przetrwania narodu. Prawo też
faworyzuje upośledzonych umysłowo, ale o tym wspomnę w dalszej części. Współczesna
polityka jest więc przejściem ze skrajności w skrajność. O ile nazistowską eksterminację uznajemy za podłą moralnie, o tyle
współczesne praktyki promowania wariatów, pijaków, narkomanów i pasożytów uznać
należy za upadły moralnie wynaturzony irracjonalizm! Tyle w tym temacie.
Pozwolę sobie
wypunktować wybrane wobec mnie zarzuty i skomentować je.
Zarzut pierwszy: „To już
nawet nie chodzi o to, że Piotr Marek
chyba nie skumał, że Niemcom chodziło najpewniej o obronę narodu niemieckiego a
nie polskiego…”
Odpowiedź: Oczywiście, że „skumałem”, iż Niemcom (germanistom,
III Rzeszę tworzyli nie tylko Niemcy) chodziło o obronę tylko własnego narodu przed elementami chorymi umysłowo. Władze III
Rzeszy, w odróżnieniu od władz państw alianckich, kierowały się prymatem dobra własnego narodu nad interesami
obcych oraz mniejszości. Germaniści nie mordowali chorych umysłowo z pobudek
lewackich (jak współcześni demokraci zabijają za pomocą eutanazji), ale czynili
to z fobii wobec zagrożenia, jakie ich zdaniem tamci stanowili. Sam nie
pochwalam takiego procederu, ale zachowuję jednak historyczny obiektywizm w tej
kwestii. W praktyce jest to
takie samo zło jak stosowana dawniej, i chwalona obecnie w części „prawicy”, kara
śmierci za kradzież konia. Stoi ono jednak znacznie wyżej moralnie, niż
popularne niegdyś praktyki wieszania koniokradów. Upośledzeni umysłowo potrafią
sobie uroić coś w swoich chorych głowach i na tej podstawie zabić niewinną
osobę nie ponosząc żadnej kary. W przypadku niemieckich nazistów strach
przed tym przyjął tu radykalną formę panicznej eksterminacji. Postawę
tę nazwijmy roboczo „psychofobią”. Normalny człowiek, w odwrotnym przypadku,
mordując psychola w najlepszym wypadku wyjdzie z więzienia jako starzec. To jest chore i wynaturzone, żeby stawiać
interes osobników aspołecznych nad dobro ludzi normalnych, nad których losem
nikt się nie pochyli w razie trudności. Takie podejście jest wbrew naturze,
niczym sodomia czy przymuszanie lwów do całkowitego wegetarianizmu. Nie widzę w takiej postawie żadnej
logiki chrześcijańskiej i prawicowej, ale kierowanie się bardziej lewackim,
oświeceniowym humanizmem.
Zarzut drugi: „Eugenika
w imię postępu – zła. W imię narodu – dobra. Jak sie okazuje”. Pozwoliłem sobie na poprawę licznych błędów niejakiego Jakuba Biernata. Teraz czas na odpowiedź: Zabicie pająka z powodu arachnofobii nie jest tym
samym co zabicie zwierzęcia z powodu braku chęci dalszej nad nim opieki. Co
innego praktyki eugeniczne nazistów żydowskiego pochodzenia, szkolonych w USA,
a co innego wybicie chorych umysłowo z powodu fobii przed ich potencjalnym
zagrożeniem. Nie mi
jest oceniać intencje niemieckich plutonów egzekucyjnym w tym wypadku, ale jako
człowiek posiadający swoje fobie, rozumiem osoby je posiadające. Proponuję się koledze Jakubowi Biernatowi
zapoznać z nazistowskimi lękami wobec umysłowo chorych, zanim zacznie
się wypowiadać na ten temat. Zanim zacznie ktoś coś głosić na dany temat, niech pierwej
ma o nim wiedzę, a nie tylko poglądy ustalone o własne widzimisię.
Zarzut trzeci: „Niech Pan się już lepiej nie tłumaczy, bo jeszcze bardziej
się Pan pogrąża ! Dla mnie jest Pan moralnym zerem!!!” – tak napisała
niejaka Magda Jakubowska. Teraz czas
na moją odpowiedź: Skoro ja ze swoim stanowiskiem
jestem moralnym zerem, to pani jest moralną „minus nieskończonością”. Zero nie
koniecznie musi oznaczać coś złego, ale także coś neutralnego bądź w granicach
normy (czego nie da się powiedzieć o czymś schodzącym na minus). Nie napisałem
nic niemoralnego, ale stwierdziłem prosty fakt, że niemieccy naziści nie
zabijali ich dla zabawy, ale z fobii jakie mieli wobec nich.
Zalecam pani Magdalenie Jakubowskiej
podobne uzupełnienie braków, jak dla Jakuba
Biernata, zanim zacznie się wypowiadać na ten tematy związane z III Rzeszą.
Teraz
czas, na nie skierowany do mnie, na zarzut
czwarty: „To nie pierwszy nazista (jak inaczej nazwać
kogoś, kto aprobuje uśmiercanie niepełnosprawnych przez hitlerowców?)
przyłapany wysoko w strukturach ugrupowania Grzegorza Brauna. Opisywaliśmy już Sławomira Marczewskiego [...], który opublikował nazistowski film
zachęcając czytelników do czytania i stosowania „Mein Kampf” będąc jednocześnie
pełnomocnikiem regionalnym kandydatury prezydenckiej Grzegorza Brauna na
Małopolskę.” Odpowiedź:
Nie znam tej sprawy dokładnie, ale przypuszczam, że
zarzuty wobec tego człowieka są wygórowane (nie pierwszy raz z resztą w takim
przypadku). Promowanie czytania najsłynniejszego
dzieła Adolfa Hitlera wcale nie musi oznaczać gloryfikacji dla nazizmu, ale
zachęcać do zapoznania się z rzeczywistymi jego poglądami, a nie z ich przekłamaną,
systemową interpretacją ze strony lewackich lub syjonistycznych mediów czy
szkolnictwa. Uważam, że znajomość tej książki otworzy oczy wielu osobom i
pozwoli podważyć wiele kłamstw na temat samego
nazizmu i jego stosunku do licznych kwestii, w tym chociażby do Polski na
długo przed wrześniem 1939 roku. Rozwijając wątek poruszony w odpowiedzi do tego zarzutu
wspomnę, iż władze III Rzeszy w pierwotnych założeniach planowały odwet jedynie
za klęskę w I Wojnie Światowej na krajach zachodnich. W stosunku do Polski Adolf Hitler przewidywał sojusz z naszym państwem
i Japonią przeciw ZSRR. Jeszcze do 1939 roku elity hitlerowskie nie
planowały wobec krajów słowiańskich żadnego Generalplan Ost. Plan ten powstał dopiero podczas wojny, około 1941 roku, w części kręgów wyższego dowództwa SS i GESTAPO. Führer nie zakładał tego głupiego planu od początku,
ale sklecono go na potrzeby nowej sytuacji politycznej, w jakiej znaleźli się
Niemcy w toku wojny. Nie za
wszystkie zbrodnie nazistowskie odpowiadał Adolf Hitler, zaś pojmani dygnitarze
III Rzeszy chętnie zrzucali na niego winę za swoje własne występki, aby mogli uratować
swoje śmierdzące tyłki. Wykręt w stylu „ja tylko wykonywałem rozkazy” miał być zwykłą ucieczką od odpowiedzialności za swoje
grzechy poprzez przypisanie winy za ich popełnienie swojemu przełożonemu.
Ideologia nazistowska, po dziś dzień, jest
wroga zarówno aborcji jak i eutanazji. Jest jednak winna eksterminacji, czemu
zaprzeczyć nie można. Aborcja i eutanazja cechuje kraje demoliberalne i
komunistyczne. Systemy faszystowskie zaś zwalczają ich praktykowanie. Zwolennicy ruchów aborcyjnych, promowani przez lewackie judeomasoństwo,
nie mają żadnych barier i opowiadają się za zabijaniem, z niskich pobudek,
każdego życia nienarodzonego, nawet obywateli własnego kraju. Naziści za
aborcję swoich ludzi karali śmiercią, zaś propagowanie praktyk eksterminacji
dzieci nienarodzonych uskuteczniali jedynie na terenach im nieprzychylnym z
powodu panicznego lęku przez „nowymi pokoleniami wroga”. Dla hitlerowca
każdy nienarodzony mieszkaniec Generalnej Guberni był potencjalnym wrogiem,
którego, ich subiektywnym zdaniem, należało zniszczyć w myśl zasady paranoików
„albo oni, albo my”. Hitlerowcy zabijali
małe dzieci, gdyż w ich głowach nadal tkwiła trauma lat dwudziestych, kiedy to
ich własne, niemieckie dzieci, padały z głodu i chorób w otoczeniu wałęsających
się, ich własnymi ulicami, bogatych smarkaczy żydowskich i alianckich. Odwrotna
sytuacja byłaby w Europie samych państw nazistowskich – wtedy wszędzie na
Starym Kontynencie aborcyjne praktyki
kończyłyby się najłagodniej obozem koncentracyjnym. Gdybyśmy byli w sojuszu z
Niemcami, jak pierwotnie planował to Adolf Hitler choćby w 1935 roku, wtedy
wykonanie aborcji w 1941 roku byłoby przykładowo ukarane położeniem durnej
bańki pod toporek.
Tak samo z eutanazją – występuje jedynie w
systemach lewicowych i demokratycznych. Jest to zabicie chorego dla własnej
wygody. Niemcy zabijając mentalnie
obłąkanych robili to z własnej wrodzonej fobii
wobec niepełnosprawnych umysłowo, gdyż widzieli w nich zagrożenie dla życia
własnego. Psychofob nie jest żadnym protoplastą
eutanazji, ale zwykłym paranoikiem. W przypadku hitlerowców mieliśmy paranoję
ogólnopaństwową. Bali się ich tak samo, jak cierpiący na klaustrofobię lękają
się nocy spędzonej w szafie. To była krwawa
paranoiczna psychologia, która jest obca zatrudnionym po znajomości na uniwerku
profesorkom etyki. W dzisiejszych czasach mamy wiele ruchów neonazistowskich,
które mocno wspierają działania organizacji chroniących życie. To koronny
dowód na potwierdzenie moich hipotez. Dla przeciwników przedstawionych przeze
mnie faktów polecam zapoznanie się z oryginalnymi poglądami nazistów na te
tematy.
Pozdrawiam,
Piotr Marek