Piotr Marek Blog

Archiwalny blog Piotra Marka zawierający wpisy sprzed kilku po powrocie do działalności.

Wyszukiwarka

czwartek, 14 listopada 2024

Romantyzm trucizną dla Polaków gorszą od socjalizmu


Romantyzm jako trucizna gorszą od socjalizmu


Romantyzm = kretynizm. Inaczej tego opisać się nie da. Głupcom wrzucającym grafiki, że niby Rosjanie i Niemcy to jedyne narody mające „prawo do samostanowienia za nic” robimy teraz kompleksową powtórkę z całej historii. Pierwszą taką, że „prawo do samostanowienia narodów” służyło rewolucjonistom, masonom i żydowskim podżegaczom po niszczenia chrześcijańskich monarchii i zaprowadzaniu porządków według ojców rewolty we Francji. Drugą taką, że ocenimy kraje pod kątem „nieszanowania cudzego prawa do czegokolwiek”. Kto przez 250 lat grabił w koloniach, bo nie Rosja ani Niemcy? Kto od początku swojego kilkusetletniego istnienia terroryzuje każdego, kto nie wprowadził demokracji, bo nie Rosja ani Niemcy?

Niemcy miały raz ciemne karty w czasie II Wojnie Światowej, a urasta to do nie wiadomo czego. Historia Niemiec, zjednoczonych czy nie, jest bardzo długa i sięga chwalebnych czasów walki z krwawymi rewolucjami i eksterminowaniem ich za to przez Napoleona I. Jednak otumaniony, zdegenerowany romantyk z Polski (czasem żydowskiego pochodzenia) tego nie wie, bo przecież „Bonaparte dał nam przykład”. Tak, „przykład” mordowania w imię chorych zasad… Z kolei Rosji to nawet romantycy nie uznają za kraj, tylko jakiś nośnik komunizmu, który został im narzucony transportem z USA za pieniądze od chciwej banksterki. Jednak Polak tresowany na mięso armatnie przeciwko sąsiadom, w imię jakieś rewolty za demokrację i czego tam nie wymyślonego w londyńskiej lub nowojorskiej loży tego już nie ogarnie.

Czas, aby Polacy znali całą historię świata, a nie wybrane wycinki z XX wieku dla celów propagandowych, aby zachód robił z nas „Głupie Jasie” do atakowania sąsiadów, kiedy tylko ci znowu zagrożą roznoszeniu na cały świat oświeceniowych rewolucji. I pisząc zachód mam na myśli to co on faktycznie oznacza, a nie Państwo Centralne na zachód od nas. Te dwa narody, Rosja i Niemcy, wystąpiły zbrojnie przeciwko pierwszemu zorganizowanemu ludobójstwu w Europie – paryskim bandytom od gilotyny i masakry w Wandei, broniąc faktyczne prawo Francuzów do samostanowienia!!! Bo realna Francja była królestwem, zgodnie z wolą jej ojców, a nie republiką w imię kaprysu ojców USA…


Pozdrawiam,

Piotr Marek

środa, 9 października 2024

Przede wszystkim musi być zniszczona… I co potem???


 Przede wszystkim musi być zniszczona… I co potem???

 

Problem z „nachalnym zamordyzmem” rodzi się poza granicami Unii Europejskiej. W wielu nikczemnych praktykach przodują kraje anglosaskie spoza wspólnoty czy będące niezależne od UE kraje europejskie typu Norwegia. Niestety rzeczywistość zweryfikowała, że motto „przede wszystkim UE musi być zniszczona” okazało się nietrafione. Nie da nam nic samo wyjście z UE. Nawet poza wpływem wspólnoty na nasze życie nadal będziemy skazani na narzucanie nam degrengolady moralnej ze strony zagranicznego lewactwa. Bez UE takie duże kraje jak Francja i Niemcy stracą swoją siłę przebicia wobec Kanady czy Wielkiej Brytanii.

Francuski czy niemiecki przekaz propagandowy, nawet jakby miał zrobić „fuzję ze sobą”, a nawet rozszerzyć ją o kraje Beneluxu czy choćby o Austrię i tak zblednie przy potędze przekazu izraelsko-anglosaskiego. Słabo zaludniona i „niegroźnie” wyglądająca na papierze Kanada ma populację zbliżoną do Polski, ale ilość roczna uznawanych na świecie produkcji filmowych z Vancouver przyćmiewa możliwości przerobowe „potężnych” Niemiec z tymi ich 80 milionami mieszkańców. W ostatnim czasie na kilka produkcji niemieckojęzycznych (w tym języku, a więc część np. z udziałem austriackim) widziałem kilkanaście samodzielnie kanadyjskich, pomijając dodatkowe koprodukcje z USA. Ideologicznie Kanada jest często przodownikiem chorych regulacji w naszym życiu. Zanim do władzy doszła Angela Merkel, to Kanada od lat już słynęła z absurdów w stylu oskarżenia mężczyzny o „napaść na tle seksualnym” z racji tego, że zwyczajnie przysiadł się do kobiety na ławce. Zanim z RFN płynęły pierwsze głosy lobbingu w stronę „zielonych technologii” to w Kanadzie od kilkudziesięciu lat działał Greenpeace.

Proponuję także każdemu zrobić „eksperyment telewizyjny”, który przez 30 dni zajmie do 10 minut. Polega na przeglądzie przez cały miesiąc ramówki TVN, TVP, Polsat czy nawet TV Trwam. Dodatkowo zobaczcie co jest na pułkach w dowolnych marketach łącznie z tymi z kapitałem „niemieckim” czy „francuskim”? Z jakich krajów najwięcej produkcji? USA, Kanada, Wielka Brytania... i tak od poniedziałku do soboty, jak mantra, produkcja USA, USA + Kanada, Kanada, USA, Wielka Brytania (a obsesyjne powtarzanie tu USA nie bierze się znikąd). I tam też mamy indoktrynację albo lewacką, albo takiego filosemickiego „konserwatyzmu” z nutką protestancko-reformowaną z flagą USA w tle. Inne flagi w tle dozwolone tylko jak są z korzeniami „rewolucyjnymi”, czyli głównie to francuska i kanadyjska. Monarchizm jedynie dopuszczony w formie brytyjskiej, reszta wiadomo – „fanatyzm” i w ogóle padają takie a nie inne „izmy”.

Mamy niedzielę i pojawia się jakieś „urozmaicenie w przekazie”. Francuskie kino to głównie filmy z Louisem de Funèsem (swoją drogą monarchista i tradycjonalista katolicki), a niemieckie to głównie adaptacje braci Grimm (w sumie też konserwatyści), a wszystkie głównie na „ciut bardziej niezależnej” TV Puls. Teleturnieje? Wszystkie na licencji jakiegoś, którego oryginalna nazwa po angielsku. We Francji i w Niemczech w telewizjach to samo. Krajowe produkcje to „na oko” jakieś 25% (czyli tak 1 na 4), anglosaskie (lub z ich dominacją) jakieś 65% i reszta świata (coś bez USA czy Kanady) to też pozostałe 10%. Tak więc jak „przede wszystkim UE zostanie zniszczona” to nadal pozostaniemy z ręką w nocniku.

Rozbicie na pomniejsze landy Niemiec oraz nowa rewolucja, która kompletnie spauperyzuje Francję jak tamta słynna, sprzed wieków, wcale nie poprawią naszej sytuacji. Nadal będzie źle, a błędne założenia w myśleniu doprowadzą jedynie do zniszczenia dwóch mających wielowiekową tradycję dzieł wielkiej łacińskiej dynastii Karolingów. Złe praktyki rodzą się poza Europą kontynentalną i to one ewidentnie ją psują od środka.

Pozdrawiam,

Piotr Marek 

sobota, 5 października 2024

Niemcy oraz Polska na początku XXI wieku: analiza geopolityczna sytuacji


Niemcy oraz Polska na początku XXI wieku

 

Osobiście rozróżniam szkodliwe działanie unijnych polityków niemieckich (i francuskich) od tego, w jakim stanie własnym są realnie Niemcy (oraz Francuzi) od połowy XX wieku do teraz (początku XXI wieku). Same Niemcy (jak i Francja) są w pewnym sensie „podbite” po 1945 roku, i każdy średnio-ogarnięty człowiek wie to na całym świecie. W UE to niewątpliwie podstawowy gracz (rywalizujący z Francją), jak u nas PO czy PiS. Jednak Niemcy (państwo RFN) nie jest to w pełni suwerenne państwo, realizujące jakieś własne postulaty.

Gdyby Niemcy byli wolnym graczem równym USA czy Rosji, to w Europie narzucano by takie rzeczy jak: szacunek dla munduru, pogardę dla demokracji, ustrój cesarski jako dominujący, a do tego pamiętamy o tych około 120 dniach postu w ciągu roku w I Rzeszy. Przywódca Niemiec rywalizowałby z Papieżem o pozycję w chrześcijańskim świecie (co było do I Wojny Światowej, nawet w czasach „po oświeceniu”). Do tego awanturujący się pseudo-emigranci byliby poddawani banicji, a w każdym kraju by propagowano produkcję ponad normę europejską. Takie oto są narodowe wartości są niemieckie. Bo tacy są żyjący w zgodzie z duchem swojego Niemcy.

Statystyczny Niemiec wspiera solidarnie drugiego Niemca. Jednak, na razie, statystycznie, Polak drugiego Polaka, z chorej rywalizacji wdeptuje w ziemię. Czego to się tu praktykuje? Nie wiem, jednak ja na decyzyjnym stanowisku tego bym nie robił, i jako lider kilku środowisk tego nie robię. Ja poznałem Niemców żyjących po niemiecku. Zainspirowali mnie jak niegdyś Mieszka I. Chcę tu wdrażać to samo podejście, bo uczyni nas zgraną i sensowną społecznością, którą inni zaczną naśladować. Wtedy bycie Polakiem będzie czymś pożądanym na drugim końcu świata, choćby w Indonezji. Na razie u nas króluje kolesiostwo zamiast króla, więc ten stan musimy zmienić.

Wracając do tematu. Realnie RFN (Niemcy jako państwo) to agenda polityki amerykańsko-izraelskiej (a pisząc „amerykańsko” mam na myśli duet USA i Kanady), w której patriotów wsadza się do więzienia, a wszelkie przejawy krytyki hegemona kończą się w zniszczeniem jednostki lub całego ruchu politycznego. W dodatku mają sytuację podobną do Polaków. Niemcy są wewnętrznie skłócane przez polityków i celebrytów. Pomijając fakt, że kto państwo federacyjne, sam kraj jest rozbity na bardziej konserwatywny i patriotyczny kierunek wschodnio-południowy, oraz bardziej ojkofobiczny, łykający jak gąbka rozwiązania amerykańskie, a nawet rosyjskie, kierunek zachodnio-północny. Niemcy o imieniu Sasza czy Masza, oglądający amerykańskie seriale (częściej puszczane od krajowych), są tego przykładem. Często wyniki wyborów jakieś nienawidzące swojego „germanolemingi” komentują, że „Saksonię należy otoczyć murem i odgrodzić od reszty” (bo więcej głosów ma tam np. AfD).

Jak pojedziecie do Japonii, Chin, Brazylii, Argentyny, Urugwaju, na Kubę, czy do jakiegoś kraju Afrykańskiego, to nikt nie wskaże nigdy Niemiec jako głównego gracza - ponieważ każdy wie, że ten słynny „posiadacz dumnego” zera bomb atomowych (kiedy mają je legalnie kraje, w którym nadal trędowaci umierają na ulicach), rozwalonej przez „własny rząd” armii czy rolnictwa taki nie jest. A „rząd” pisany wzięty w cudzysłów, bo jest silny wobec Warszawy, ale miałki choćby wobec Ottawy, o Waszyngtonie nie wspominając.

Niemcy (czyli RFN) to najsilniejszy barak w skolonizowanej obcymi wpływami Europie, realizującej ideologie wymyślane za oceanem lub we wschodniej Azji. Na potwierdzenie tego przykładem jest rozwalający niemieckie rolnictwo czy energetykę „zielony ład”, mający swój początek w działalności ruchu hippisowskiego, Woodstocku oraz założonej w Kanadzie międzynarodowej organizacji Greenpeace. Do Europy „zielona ideologia” trafiała na dobre w latach 80-tych XX wieku, a była instalowana przez propagandę wyjeżdżających za ocean celebrytów, którzy zaczęli lobbować jej głoszenie na politykach, a ci ją przyjmować w zamian za poparcie tamtych w wyborach.

Dziwi mnie, że w Polsce nikt o tym nie mówi. Być może to moje zadanie. Widocznie moim powołaniem jest nie tylko walka o polską energię jądrową czy restaurację monarchii, ale też o budowę prawdziwej, partnerskiej polityki z zachodnim sąsiadem. A w zasadzie nie tyle z obecnym tym państwem, co z jego historycznymi, autonomicznymi mieszkańcami, który wieki temu tworzyli nasze mieszczaństwo, patrycjat, duchowieństwo, a nawet czasem chłopstwo i arystokrację.

I na koniec coś kontrowersyjnego, ale każdy znawca Średniowiecza to potwierdzi. Polacy, Niemcy, Austriacy, Czesi czy Słowacy są ze sobą spokrewnieni. Mieszkańcy dawnych monarchii, tworzący dziś te narody mieszali się, o czym wspomniałem powyżej. Bajeczki pangermańskie i pansłowiańskie można opowiadać jako fantastykę, a nie fakty historyczne. Polakowi bliżej do Niemca niż Ukraińca czy Rosjanina. Niemcowi bliżej do Polaka niż do Norwega czy tym bardziej Anglika. I tak podchodzili do tego tematu ludzie jeszcze do połowy XIX wieku, zanim jakiś dziwny czynnik rozniósł po Rosji ideologię panslawizmu i po Niemczech pangermanizmu, rozbijając walczące z rewolucjami monarchie, i pozwalając po ich skłóceniu wprowadzić tu, w nowych republikach, ideały rewolucji.


Pozdrawiam,

Piotr Marek 

piątek, 27 września 2024

Lublin: Panel na temat energetyki jądrowej!!!


Panel na temat energetyki jądrowej w Lublinie

 

Uwaga! 11.10.2024 r. (piątek), o godzinie 18:00, w lubelskiej „Restauracji Tip Top” (al. Racławickie 24), odbędzie się prelekcja „Energia atomowa. Obowiązek dla bezpiecznej, silnej i nowoczesnej Polski”. Gościem specjalnym będzie Przewodniczący Obywatelskiego Ruchu na rzecz Energetyki Jądrowej (OREJ) mgr inż. Jerzy Lipka. Ja tam też będę! Szczegóły dotyczące spotkania i uczestnictwa przedstawione są na załączonych grafikach.




Pozdrawiam,

Piotr Marek, Wiceprzewodniczący OREJ  

sobota, 21 września 2024

Lobby antyjądrowe silniejsze niż zdrowy rozsądek

 Lobby antyjądrowe silniejsze niż zdrowy rozsądek

 

Wczoraj Minister Klimatu i Środowiska Paulina Hennig-Kloska podjęła decyzję o likwidacji Zespołu ds. rozwoju energetyki jądrowej. Jest to ewidentny dowód na to, że lobby w tym kraju mamy antyatomowe, a nie projądrowe. Mnie cały czas boli to, że merytorycznie walcząc, tak po prostu o wdrożenie w Polsce energetyki jądrowej, zbieranina fanatyków wyzywa nas od lobbystów, podczas gdy sami właśnie uprawiają blokujące rozwój tej technologii lobby. Polscy eksperci od atomistyki mają prawo rozwijać się w Polsce. Kiedyś krzyczeli, że „Po co nam lotnisko, skoro mamy w Niemczech?”. Tutaj mam wrażenie kierują się zasadą „Po co nam elektrownie jądrowe, skoro są we Francji?”. Polacy mają prawo rozwijać się w Polsce. Koniec i kropka.

I to ataki na nas są z dwóch stron: „z lewej” od tzw. „szurozielonych” będących turbozwolennikami OZE (głównie wiatraków), oraz tzw. „szuropatriotów”, którzy uprawiają PRL-owską wizję „węgiel i tylko węgiel”, „mamy polski węgiel”, „węgiel, bo nie jesteś Polakiem, węgiel”. Tak oto „zieloni” spod znaku lewactwa idą w jednym szeregu z „patonarodowcami”. I to tak powtarzam z przekąsem „węgiel”, bo węgiel jest potrzebny także w innych gałęziach przemysłu, i tępe wypalanie go w energetyce może poskutkować tym, że za 200 lat walnie ma niezależność gospodarcza. Węgiel ma nam służyć na kilkaset lat, ale nie tylko w energetyce, ale przy produkcji tworzyw sztucznych. Uran nadaje się jedynie do produkcji energii elektrycznej, i to jedyne pokojowe jego zastosowanie. z

Przypominam: Obywatelski Ruch Energetyki Jądrowej, którego mam zaszczyt reprezentować, jest ruchem na rzecz wdrożenia w Polsce energetyki jądrowej. Jesteśmy za wdrożeniem, a to oznacza, że za dodaniem go do kolejnych stosowanych w tym kraju technologii. Nie jesteśmy za samymi elektrowniami jądrowymi, ale za tym, aby rosnące potrzeby energii zaspokoić wdrożeniem technologii nuklearnych. Innymi słowy, mamy w Polsce elektrownie węglowe, wiatrowe, wodne, gazowe, geotermalne i inne. Świetnie! Jesteśmy za! Dodajmy elektrownie jądrowe, i miejmy je wszystkie. Nie, bo stado szympansów nasz i tak raczkujący w Polsce ruch okrzyknie mianem lobbystów.

Ekoszurom i węgloszurom mówimy „nie”, przy jednoczesnym „tak” dla polskiego „węgla” i „wiatru” wzbogaconego o przysłowiowy „atom”. A sam „atom” biorę w cudzysłów, prawidłowo powinno się to określać „energetyka jądrowa”, bo procesy zachodzą tam na poziomie jąder atomowych, a nie całych atomów. Na dobrą sprawę każda elektrownia cieplna jest elektrownią atomową, bo procesy na poziomie atomowym zachodzą przy spalaniu węgla kamiennego lub brunatnego, zaś w przypadku elektrowni jądrowej rozszczepienie mamy na poziomie jąder atomowych. Jedna i druga de facto jest atomowa, ale ta tzw. „atomowa” tak naprawdę jest „jądrowa”. To trochę zawiłe, ale da się ogarnąć.

Pozdrawiam,

Piotr Marek – Wiceprzewodniczący Obywatelskiego Ruchu Energetyki Jądrowej (OREJ)

piątek, 20 września 2024

Zmarli „nagle”…???

 

Zmarli nagle”…???

 

Martwi mnie fala informacji, że jacyś ludzie „umierają nagle”. I nie snuję tu teorii o tym, czy ktoś wziął preparat kilka lat temu, czy też nie. Chodzi o to, że coraz częściej jest napisane, że jakaś dziewczyna mająca 21 lat, albo chłopak w wieku 26 lat, umiera „nagle” i nikt z tym nic nie robi. Nikt oficjalnie nie bada sprawy. Nie komentuje tego policja. Po prostu ktoś „umiera nagle”, a my mamy przyjąć to do wiadomości „bo tak”. Kiedyś każda śmierć młodej osoby była podejrzana. Teraz młodzi umierają „nagle”, jakby nigdy nic. I policja, i media i w końcu sama prokuratura, a nawet jacyś domorośli detektywi, nic z tym nie robią. Jak tak dalej pójdzie, to możemy obudzić się w nieciekawej rzeczywistości, w której ktoś dla swoich korzyści zacznie mordować stojących mu na drodze ludzi, i podawać do wiadomości, że „zmarli nagle”, a służby, prokuratury czy domorośli detektywi nic z tym nie będą robić. To dość niepokojące…


Pozdrawiam,

Piotr Marek

sobota, 31 sierpnia 2024

Różnica między „amerykańskim” „rasizmem” a „europejskim” „nacjonalizmem”

 

Różnica między amerykańskim rasizmem a europejskim nacjonalizmem

 

Oburzające jest wyzywanie od „rasistów” ludzi broniących w Europie idei państwa spójnego etnicznie. Termin ten w odniesieniu do Europejczyków, broniących spójności etnicznej swoich krajów, jest równie nietrafny co nazywanie „nacjonalistami” anglosaskich, białych protestantów w USA. Kraje północnoamerykańskie powstały na innych zasadach niż europejskie czy azjatyckie. Typowy „rasizm” jest w zasadzie masowym zjawiskiem amerykańskim, z kolei „nacjonalizm” bardziej europejskim czy azjatyckim.

Podkreślę tutaj, że swoje stanowisko przedstawiam jako reakcjonista, wolnościowy konserwatysta, monarchista. Nie uprawiam tutaj zgubnych dla Środkowej Europy ideologii panslawizmu czy pangermanizmu. Ideologie te zantagonizowały względem siebie Rosjan, Polaków, Austriaków czy Niemców. Ludzie zjednoczeni w walce z rewolucjami zostali rozbici przed pseudonaukowe teorie rasowe. Skupię się na tym, co jest zgodne z tradycją.

Kraje w Europie i Azji powstały jako wspólnoty ludzi pochodzących z tego samego kontynentu. Zazwyczaj skupiały wewnątrz sobie jedną narodowość dominującą i pomniejsze wspólnoty jako mniejszości. Jednak w Europie było naturalnym zjawiskiem, że dane państwo zamieszkiwali sami Europejczycy, zaś w Azji sami Azjaci. Pewne drobne przetasowania zaczęły się w okresie wielkich wypraw geograficznych z końca XV wieku. Jednak i te obyły się bez wielkich rewolucji. Zachowała się po nich pewna proporcja zdecydowanej dominacji Europejczyków w krajach europejskich i Azjatów w krajach azjatyckich. Dosłownie było to najwyżej kilka osób na tysiące w dużych ośrodkach miejskich, a w pewnych prowincjach dosłownie nikogo spoza macierzystego kontynentu. Proporcję tę „zaczęły kwestionować” dopiero ideały rewolucji z Francji, która były inspirowane przewrotem zza oceanu. Krok dalej poszli socjaliści, aż do dzisiejszej postaci. Jednak naturalnym europejskim modelem społecznym jest ten spójny etnicznie. Osobny temat to oczywiście społeczności żydowskie, które często bywały za swoją działalność skazywane na banicję, ale te zawsze w Europie zaliczano do mniejszości.

Jeżeli więc jakiś Europejczyk czy Azjata burzy się, że jego kraj jest zalewany masowo ludźmi spoza swojego kontynentu, to nie jest w żadnym wypadku jakimś „rasistą”. Kieruje się wtedy naturalnym mechanizmem obronnym wobec naturalnego modelu swojego społeczeństwa. W sumie tacy Zulusi, w czasach wojen z Brytyjczykami, kierowali się też takim samym podejściem. Ich tradycja była tam prawie podobna. Byli wśród Zulusów i tacy, którzy pragnęli potężnego państwa tylko dla Afrykańczyków. Oni także swoje stanowisko opierali o wartości wynikające z dziedzictwa ich przodków. To także nie był w ich przypadku żaden „rasizm”, ale obrona tego, na czym ich społeczność została zbudowana.  

Między XIX a XX wiekiem na terenach europejskich kształtowała się idea nacjonalizmu. To w konsekwencji doprowadziło do uformowania się państw narodowych. Nie tyle już wspólnoty Europejczyków na terenie danego kraju, co już konkretnych narodów mających swoją ojczyznę. Odwrotność tego była w Ameryce i Australii. Tam państwa nigdy nie były ani jednoetniczne we wczesnej fazie rozwoju, ani tym bardziej narodowe w fazie późniejszej. Z pierwotnego założenia takie miały one nie być. Z tego względu nie ma czegoś takiego jak nacjonalizm amerykański czy kanadyjski, bo naturalna struktura społeczna nigdy tam nie była ani jednoetniczna, ani tym bardziej narodowa.

Już na samym początku USA oraz Kanada były krajami wymieszanych społeczności rdzennych Amerykanów (tzw. Indian) z anglojęzycznymi lub niderlandzkimi protestantami (tzw. „pielgrzymami”). Wraz z osadnikami napływały też społeczności żydowskie czy mieszkańcy Afryki. W podobny sposób kreowała się Australia z tą różnicą, że rdzenną ludnością byli tam Aborygeni. Idea państwa amerykańskiego to koncepcja wspólnoty dowolnej ilości narodów, wszystkich ras i jakichkolwiek mniejszości tworzących jedno społeczeństwo. To coś zupełnie innego niż państwa Europejskie, które cechował model najpierw jednoetniczny, a finalnie narodowy. Tak więc terminy odnoszące się do Europy bądź Azji nie pasują do Ameryki czy Australii i na odwrót.

Ogólnie termin „rasisty” zaczyna pojawiać się wraz z rewolucjami XVIII wieku. Spopularyzował się głównie w amerykańskiej debacie publicznej. Określa się tam tak przeciwników obecności innych grup etnicznych na terenie ich państwa. Jednak społeczeństwa amerykańskie z natury swojej powstały jako wielokulturowe. Odrzucanie kogoś za bycie czarnym w kraju, do którego przybyli oni na takich samych prawach jak reszta, jest zaprzeczeniem idei na jakiej zbudowano tamtejszą wspólnotę. Tak samo mieszanie rasowe państw Europy czy Azji jest, z punktu widzenia ich tradycji, nikczemnym niszczeniem dziedzictwa ich przodków. W przypadku takiego Europejczyka termin „rasista” pasuje jedynie do kogoś bezpodstawnie uprzedzonego do ludzi z innych grup etnicznych. Tacy „teoretycy rasizmu” występowali już w Europie w czasach rewolucji we Francji. Jednak termin ten w Europie pasuje naturalnie jedynie wobec nieuzasadnionej niechęci do przedstawicieli innych ras. Nie można go stosować w tym przypadku do przeciwników mieszania rasowego społeczeństwa. Naturalne struktury społeczne Europy i Azji powstały na zupełnie innych wartościach od amerykańskich. Można wyodrębnić więc tutaj dwie kultury. Kultury krajów jednoetnicznych, czyli Europy, Azji i Afryki, oraz kultury krajów wieloetnicznych, czyli Antypodów i obu Ameryk. Pod tym względem Polska, Niemcy, Dania, Chiny, Japonia i Etiopia to jedna wspólnota kulturowa krajów tradycyjnie jednoetnicznych. Z kolei USA, Kanada, Australia, Nowa Zelandia, Brazylia czy Boliwia to odmienna od tamtych wspólnota kulturowa krajów tradycyjnie wieloetnicznych.

Podsumowując, wszyscy ludzie bezpodstawnie niechętni przedstawicielom innych grup etnicznych są definitywnie „rasistami”. Także „rasistami” są mieszkańcy Ameryki lub Antypodów, którzy są uprzedzeni do wywodzących się z innej rasy obywateli własnego kraju. Kraje te były od początku założone jako wielokulturowe. Różnorodność rasowa jest wpisana w ich dziedzictwo przodków. Z kolei państwa w Europie, Azji czy Afryce naturalnie powstały jako jednolite etnicznie. Sprzeciw wobec rewolucyjnego ich mieszania kulturowego jest przejawem obrony własnej tradycji, a nie żadnego „rasizmu”.

W związku z tym mam mały apel na zakończenie. Niech amerykańscy tzw. „celebryci” nie wypowiadają się na temat Europy bez poznania jej historii. Niech nie stygmatyzują naszych patriotów stosując ichnie kryteria. Historię Europy powinni porównać z amerykańską. Polska, Francja czy Dania to kraje istniejące ponad 1000 lat, powstałe jako „jednorasowe” na wiele wieków przed przybyciem pierwszych kolonialnych osadników do Ameryki. Przezywanie od „rasistów” mieszkańców Europy za obronę swojej unikatowej odrębności jest z kolei swoistym „szowinizmem” narzucającym innym kulturę amerykańską. Coś na wzór metod działania jakiś fanatycy z napoleońskiej Francji czy narodowo-socjalistycznych Niemiec. Nie idźcie tą drogą!

Pozdrawiam!

Piotr Marek

czwartek, 4 kwietnia 2024

Piotr Marek – Kandydat do Rady Miasta Lublina KWW Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy

 

Piotr Marek Kandydat do Rady Miasta Lublina

KWW Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy

 

Kandyduję do Rady Miasta Lublina! Jestem ostatni na liście KWW Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy w okręgu wyborczym nr VI (obejmuje dzielnice: Abramowice, Dziesiąta, Głusk, Kośminek, Wrotków, Zemborzyce).

7 kwietnia proszę Was o głos!

Jaki mam program dla okręgu i miasta Lublina?

- Wprowadzenie sekundników przy sygnalizacjach świetlnych;

- Poprawa jakości dróg w Lublinie;

- Sygnalizacja na skrzyżowaniu Wrotkowskiej i Diamentowej;

- Więcej węzłów komunikacyjnych łączących dzielnice z centrum;

- Przyspieszenie planów na rewitalizację Zalewu Zemborzyckiego;

- Większa ilość miejsc parkingowych;

- „NIE” dla stref zakazu wjazdu dla prywatnych samochodów;

- Dodatkowe wybiegi dla zwierząt w mieście;

- Pragnę też strefy ekonomicznej na południa Lublina, nie sypialni!

Co zrobiłem dla swojego okręgu i miasta?

- Wspierałem Toasty za Unię Lubelską oraz Marsze Unii Lubelskiej;

- Działałem Zarządzie Rady Dzielnicy Wrotków kadencji 2019-2023;

- Głosowałem za wszystkim, w czym szedłem do Rady Dzielnicy;

- Wywalczono remont ulic Samsonowicza i Starej Nałkowskich;

- Brałem udział w akcji sadzenia drzew w okolicy ulicy Zalewskiego;

- Uczestniczył w społecznych akcjach sprzątania własnej dzielnicy;

- Aktywnie wspierałem powstanie ławek przy Parafii Jana Pawła II;

- Zaangażowany byłem w walkę o biletomat przy Medalionów 02;

- Brałem udział w panelach o rewitalizacji Zalewu Zemborzyckiego;

- Głosowałem za traktem między Samsonowicza i Diamentową;

- Byłem też za remontem Samsonowicza oraz Starej Nałkowskich;

Jakie pełniłem i pełnię funkcje?

- Jestem Liderem Klubu Konfederacji Lublin;

- Jestem jedynym aktywnym od początku działaczem Konfederacji na liście w moim okręgu!

- Działam przy lubelskich strukturach Nowej Nadziei;

- Działałem w Zarządzie Rady Dzielnicy Wrotków (kadencji 2019-2023);

- Jestem Wiceprzewodniczącym Obywatelskiego Ruchu Energetyki Jądrowej (OREJ);

- Jestem w Generalności Konfederacji Spiskiej;

- Jestem liderem i inicjatorem lubelskich struktur OREJ i Konfederacji Spiskiej;

- Działam także przy stowarzyszeniu Wolna Lubelszczyzna;

- Od 2009 roku w Klubie Zachowawczo-Monarchistycznym;

- Publicysta periodyku „Monarchista – Pismo Przełomowe” (2009-2011);

Moje poglądy polityczne? Merytoryczne, konserwatywne, katolickie, monarchistyczne, wolnościowe i wielowektorowe w geopolityce! Kiedyś byłem działaczem narodowym, który wyewoluował do konserwatywnego monarchisty wolnościowego. Najlepszą opcją w Konfederacji, dla rozwoju tych przekonań w Lublinie, jest partia Nowa Nadzieja. W geopolityce jestem przeciwny uwiązaniu Polski pod dyktando jakiejś strony. Popieram alternatywne rozwiązanie geopolityczne, wolne od monopolu postjakobińskiej strony USA-UE oraz neosowieciarskiej opcji Rosja-Chiny.

Pozdrawiam!

Piotr Marek

sobota, 23 marca 2024

Piotr Marek Oświadczenie Działacza Kandydata KWW Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy


Człowiek w przeciągu swojego życia uczy się i zmienia. Wpływ na jego decyzje często ma środowisko, w którym działa. Tak jest też ze mną. Obecnie moje poglądy można opisać jako monarchistyczne i wolnościowe. Dawniej reprezentowałem organizacje określane jako narodowe, ale jest to już historia. Swoją przygodę z działalnością zacząłem w 2008 roku, kiedy podjąłem decyzję o wstąpieniu do KZM kierowanym przez prof. Adama Wielomskiego, którego poglądy miały ogromny wpływ na moją osobę w tym czasie.

Kiedyś żyłem w błędnym przekonaniu, że polityka Rosji i Białorusi reprezentuje geopolityczny kurs konserwatywny. Okazało się, że tak nie jest. Polityka tych krajów kieruje się ideologią, którą określam jako „neosowietyzm”. Stanowczo odcinam się od tej ideologii. Dodam, że nawet nigdy nie miałem z nią nic wspólnego. Potępiam zbiornie popełniane przez wszystkie strony konfliktu na świecie. Zawsze potępiałem wojny prowadzone przez USA i Izrael, a dziś potępiam wojnę prowadzoną przez Rosję na Ukrainie.

Nie popieram polityki Rosji i Białorusi. Wszelkie próby przypisywania mi poglądów popierających politykę tych krajów uznaję w chwili obecnej za naruszenie moich dóbr osobistych, wobec których będę podejmował kroki w obronie mojego dobrego imienia. To, że kilkanaście lat temu przedstawiałem stanowisko organizacji, która coś popierała nie oznacza, że utożsamiam się z tym teraz. Człowiek może się czasem mylić.

Wojnę prowadzoną przez Rosję przeciwko Czeczenii od zawsze potępiałem. Jednak uznaję za obelgę wobec mnie przypisywanie mi poglądów prorosyjskich obecnie. Dowodem tego są moje aktualne wypowiedzi czy wspierane przez moje organizacje mnie inicjatywy jak Trójkąt Karpacki czy porozumienie z konserwatystami z Austrii. Odcinam się od ludzi aktywnie popierających obecnie politykę neosowiecką Rosji i Białorusi, fałszywych sympatyków Konfederacji Korony Polskiej, a także nie miałem, nie mam i nie będę miał nigdy nic wspólnego z partią Zmiana i wszelkimi ruchami propagującymi kurs neosowiecki.


Pozdrawiam,

Piotr Marek

piątek, 22 września 2023

Piotr Marek: Program kandydata do Sejmu X Kadencji

 Program wyborczy do Sejmu X Kadencji

Program Konfederacji jest zawarty w „Konstytucji Wolności”, oraz wcześniej wydanych przez tę formację broszurkach. Program Konfederacji jest moim programem. Jednak niektórzy dopytują mnie o mój program, moje postulaty, to co mnie wyróżnia spośród innych kandydatów. Często pytają o to ludzie, którzy dobrze moje poglądy znają, bowiem czytali wszystko, co pisałem lata temu, ale niestety nie zachowało się w sieci. Jednak w żadnym miejscu nie składałem pustych obietnic. W tej kampanii idę już jako doświadczony działacz, który zbudował struktury dwóch organizacji, organizował konferencje, oraz działając w dzielnicowej radzie przyczynił się do ukończenia spraw nie realizowanych przez ekipy poprzednich kadencji. Moja „piątka” nie jest zbiorem haseł czy obietnic, ale prezentacją tego co zrobiłem w polu lokalnym, a chcę realizować na polu ogólnokrajowym. Zaczynamy więc prezentować moją piątkę:

1. Jestem inżynierem z wykształcenia i doświadczenia, oraz wiceprzewodniczącym Obywatelskiego Ruchu na rzecz Energetyki Jądrowej (OREJ). Zbudowałem struktury lubelskie tej organizacji i już drugą kadencję jestem w jej zarządzie krajowym. Współorganizowałem dwie konferencje naukowe na temat energii jądrowej. Brałem udział jako ekspert w pracach najmniej dwóch zespołów parlamentarnych. W OREJ nie siedzą same ideowe małolaty, ale organizację tworzą doświadczeni inżynierowie z branży, którzy przepracowali w zawodzie kilkadziesiąt lat. Takie właśnie grono zaakceptowało moją osobę na to stanowisko. I to grono osób chcę reprezentować. Inżynierów, którzy w tym kraju nie mieli swojego głosu w polityce. Polityce od 1989 roku zmonopolizowanej przez wykładowców i nauczycieli przedmiotów humanistycznych, którzy nie mają kompetencji pokierować technicznymi resortami. Inżynierów, którzy są zawodem drugiej kategorii w Polsce, podczas gdy w Niemczech stanowią elitę lepiej opłacaną niż tzw. „gwiazdy telewizji”. Inżynierów, którzy kończą studia nie mniej trudne niż lekarze, ale dziwnym trafem nie są tak szanowani jak ich koledzy po uczelniach medycznych. Inżynierów, którzy za byle błąd idą do więzienia z wyroku prawnika, który nie ma zielonego pojęcia o tym, z czego sądzi kogoś lepiej wykwalifikowanego od siebie. Inżynieria to mój pierwszy punkt i główny punkt.

2. Działałem w Zarządzie Rady Dzielnicy Wrotków kadencji 2019-2023. Mam więc doświadczenie w działalności polegającej na realizacji obowiązków wynikających z mandatu. Tylko, że praca na rzecz lokalnych dróg, ławek czy drzewek to dla mnie za mało. Chcę rozwinąć swoją działalność na szerszą skalę. Podczas mojej kadencji dokończono będącą w kiepskim stanie przez lata ulicę Samsonowicza. Zbudowano w końcu trakt pieszy łączący wspomnianą ulicę z Diamentową. Mówi się, że „prawdziwy mężczyzna musi zasadzić drzewo”, a ja za darmo dla mojej dzielnicy zasadziłem z ludźmi kilka. Nie unikałem społecznej pracy polegającej na sprzątaniu własnej okolicy. Tylko, że chcę tak działać na szerszą skalę. Nie tylko dla Wrotkowa, ale najmniej dla mojego województwa.

3. Jestem w Generalności Konfederacji Spiskiej. Poważna organizacja propagująca w Polsce restaurację idei monarchistycznej powierzyła mi funkcję przedstawiciela jej zarządu krajowego. To kolejne wyróżnienie dla mnie. Tym bardziej, że z tym stowarzyszeniem współpracują podobni ludzie z Niemiec, Czech, Austrii czy Rumunii. Marszałek Konfederacji Spiskiej jest zapraszany na dwory. Promuje polską kulturę, tradycję i historię opartą o kroniki pisane przez świadków, a nie o filmy czy książki fabularne. Konfederacja Spiska współorganizuje Marsze Unii Lubelskiej i Toasty za Unię Lubelską. Jest więc krzewicielem polskiej tradycji. A ja jestem jej przedstawicielem władz krajowych. I to uważam za konieczne, aby to też realizować przy użyciu mandatu posła.

4. Zawsze reprezentowałem tylko i wyłącznie środowiska antysystemowe. Jestem w zgodzie z koalicjantami. Przewinąłem się przez działalność zarówno w partii zwanej do niedawna KORWiN, a dziś znanej pod nazwą Nowa Nadzieja, jak i w Konfederacji Korony Polskiej. Koledzy z Ruchu Narodowego są partnerami w organizowaniu konferencji o energetyce jądrowej. Umiem dogadywać się z koalicjantami, spokojnie wymieniać z nimi zdanie, gdy się różnię, i uczciwie współpracować, gdy się zgadzamy. Konfederacja to coś, czego oczekiwałem, i mam. Nie pozwolę rozbić tego wspaniałego projektu.

5. Napisałem w haśle: wiara, wolność, rodzina, własność, 1 dom i 2 samochody. To mojego motto na te wybory. Wiara, wolność, rodzina, własność, to wartości które łączą Nową Nadzieję, Konfederację Korony Polskiej i Ruch Narodowy. 1 dom i 2 samochody to gra słów między hasłem Konfederacji a moim miejscem na liście. I nie jest to populizm, ale zawarte w nim przesłanie, że każdy chętny do działania Polak może mieć wszystko, na co sobie zapracuje. I system nie będzie mu dyktował, czy ma prawo do domu z piecem węglowym, czy samochodu z silnikiem Diesla. Będzie mieć wszystko, na co sobie uczciwie zapracuje. To jest wszystko, co mnie wyróżnia. 

15 października 2023 roku proszę Was o głos!


Piotr Marek, nr 12 na liście Konfederacji w okręgu nr 6 (Lublin)